Reklama

Brytyjczykom wolno tworzyć dzieci wolne od chorób

W Wielkiej Brytanii zapadła właśnie decyzja, która może zmienić losy wielu rodzin, w których ciężkie choroby są przekazywane z pokolenia na pokolenie.

Reklama

HFEA nie wydawała takich zezwoleń na lewo i prawo - ośrodek, który miał przeprowadzić zapłodnienie in vitro i badania genetyczne, musiał najpierw otrzymać certyfikat potwierdzający jego wysokie standardy. Potem urzędnicy analizowali każdy wniosek z osobna, korzystając z opinii przynajmniej dwóch ekspertów. Pod uwagę brano m.in. cierpienie towarzyszące chorobie, dostępność skutecznych metod jej leczenia, tempo rozwoju choroby, a nawet warunki socjalne rodziny ubiegającej się o badania zarodków. Rocznie wydawano nie więcej niż 200 zezwoleń. Wśród dziedzicznych chorób, które nękały badane rodziny, występowały m.in. mukowiscydoza, talasemia (złośliwy rodzaj anemii), dystrofia mięśniowa Duchenne'a, choroba Huntingtona i hemofilia. Różni ich dziesięć procent Jaka jest więc różnica między tamtymi zezwoleniami a najnowszą decyzją brytyjskiego urzędu? W odróżnieniu od wymienionych wyżej schorzeń mutacje w genach BRCA1, BRCA2 i HNPCC występują znacznie częściej. Można się więc spodziewać tysięcy podań od chętnych do zapewnienia sobie zdrowego potomstwa. Kolejna różnica dotyczy prawdopodobieństwa wystąpienia choroby u człowieka, który jest nosicielem wadliwego genu. Dotąd przyjmowano, że wskazaniem do badań zarodków jest wada, która w ponad 90 proc. prowadzi do choroby. Tymczasem mutacje w BRCA1 i BRCA2 kończą się nowotworem w "zaledwie" 80 proc. przypadków. Dodatkowo posiadanie genu BRCA1 zwiększa ryzyko raka jajnika o 40 proc. Sceptycy ostrzegają, że może to być pierwszy krok prowadzący do dalszej liberalizacji przepisów. - To zsuwanie się po równi pochyłej. Następnym razem zapadnie decyzja, by eliminować zarodki obarczone ledwie 50-proc. ryzykiem wystąpienia choroby - zauważa Josephine Quintavalle z brytyjskiej organizacji pozarządowej Comment on Reproductive Ethics. - Oczywiście, zdajemy sobie sprawę z etycznych wątpliwości, szczególnie że w tym przypadku nie każda osoba z grupy ryzyka zachoruje na nowotwór - odpowiada Suzi Leather, szefowa HFEA. - Zapewniam jednak, że nie pozwolimy na otwarcie furtki do tworzenia idealnych dzieci. Każdy przypadek będzie przez nas dokładnie analizowany - deklaruje. Środową decyzję urzędu poparło wczoraj British Medical Association - największa organizacja lekarska na Wyspach. "Uważamy, że należy uwalniać ludzi od chorób, korzystając z najnowszych zdobyczy medycyny. Nie podzielamy obaw, że doprowadzi to do tworzenia dzieci na zamówienie. Istnieje różnica między tym, że rodzice nie chcą, by ich dziecko cierpiało z powodu raka piersi, a tym, że pragną, by miało ono niebieskie oczy. Brytyjczycy widzą tę różnicę" - napisali w oświadczeniu lekarze. Od redakcji Wiara.pl Puszka Pandory jednak została otwarta. Jeśli coś jest technicznie wykonalne, na nic zda sie prawo te możliwości ograniczające. Zbyt wielu naukowców stawia dziś znak równości między wykonalnym a moralnym. Warto pamiętać o jeszcze jednym: choroba jest czymś niewątpliwie złym. Tylko jaką cenę godzi się płacić, by jej uniknąć?

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
2°C Wtorek
noc
1°C Wtorek
rano
3°C Wtorek
dzień
3°C Wtorek
wieczór
wiecej »

Reklama