Reklama

Spotkanie z „Jankowskim"

Spodziewałem się, że mój tekst o współpracy ks. Czajkowskiego z SB wywoła burzę. Nie sądziłem jednak, że okaże się on największym kataklizmem lustracyjnym sezonu - napisał w Życiu Warszawy Tadeusz Witkowski, który kilka dni temu na łamach tej gazety zarzucił ks. Czajkowskiemu, że był agentem SB.

Reklama

Po cichu liczyłem, że bohater artykułu zademonstruje więcej odwagi i zdobędzie się na słowa prawdy. Stało się inaczej. Rozumiem, że komuś, kto ponad 20 lat musiał przestrzegać instrukcji nakazujących zachowanie tajemnic zawodowych, niełatwo jest wejść w rolę penitenta i „autodemaskatora”. W wywiadzie dla Życia Warszawy z 17 maja (w tym samym numerze, w którym pojawił się mój tekst) ks. Czajkowski zaprzeczył ujawnionym faktom i zarazem przekazał informację, która potwierdza, iż to on jest postacią występującą w czterech tomach dokumentów pod pseudonimem Jankowski. Nawiązując do epizodu związanego ze staraniami o paszport, powiedział: „Nigdy nie zabiegałem o paszport w inny sposób, niż pisząc oficjalne podanie do władz. Wiedziałem zresztą, że paszport otrzymam. Mój proboszcz ze Świdwina, prałat Eugeniusz Kłoskowski, załatwił mi to u swego szkolnego kolegi Bolesława Podedwornego, ówczesnego wiceprzewodniczącego Rady Państwa.” Otóż fragment dokumentu noszącego tytuł „Ocena spotkania z TW ps. Jankowski z dn. 13 X 60 r.”, który przytoczyłem w moim artykule, zaznaczając kropkami miejsca skrótu, brzmi tak: »Jankowskiemu« bardzo zależy na wyjeździe na studia do Rzymu. Ma on obiecane poparcie w tej sprawie ze strony pana Podedwornego, do którego ma się zwrócić w tej sprawie ks. Kłoskowski jako do swego dobrego znajomego. W sprawie wyjazdu złożył wszystkie papiery wymagane przez B.P. Zagr. Prosił, by z naszej strony przyjść mu z pomocą”. Od faktów nie da się uciec. Można co najwyżej weryfikować szczegóły wydarzeń sprzed lat. Ksiądz Czajkowski miał możliwość wcześniejszego zapoznania się z moim artykułem. Gdyby po jego przeczytaniu zaproponował mi spotkanie i spróbował przekonać mnie, że sprawy wyglądały inaczej, jestem przekonany, że redakcja gazety wstrzymałaby się z publikacją do czasu wyjaśnienia wszelkich wątpliwości. Obrał jednak inną strategię. Antylustracyjna nagonka Media zareagowały przewidywalnie. Ponieważ publiczne wystąpienie prof. Jana Żaryna z IPN potwierdziło wiarygodność dokumentów mówiących o tym, że ks. Czajkowski rzeczywiście był współpracownikiem służb specjalnych (z tego, co wiem, odnalazł się już mikrofilm zawierający odtajnione materiały z okresu współpracy księdza profesora z wywiadem PRL), niektóre media, znane z propagowania antylustracyjnych poglądów, postanowiły zająć się autorem i dyrekcją Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN. Reporterzy zaczęli prześcigać się w zadawaniu podchwytliwych pytań a luminarze dziennikarstwa przekształcać je w pytania retoryczne: skąd…, dlaczego…, jakim prawem…, ktoś niemalże prosto z ulicy, nie historyk, ale mieszkający w USA polonista, który kiedyś podważał wyniki śledztwa IPN w sprawie mordu w Jedwabnem, a dziś publikuje w skrajnie prawicowym „Głosie”, uzyskał dostęp do archiwów? Jakim prawem ktoś taki stawia się w roli sędziego? To niemożliwe, żeby nie stały za tym dzisiejsze służby specjalne… Po dziennikarzach głos zabrali przedstawiciele Kościoła, politycy (nawet wicepremier Lepper zapamiętał moje nazwisko!).

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
8°C Czwartek
wieczór
6°C Piątek
noc
4°C Piątek
rano
4°C Piątek
dzień
wiecej »

Reklama