O swoich refleksjach związanych z wizytą papieża w Polsce, problemie
współpracy księży z służbami PRL i swoim stosunku do ujawniania materiałów z
teczek bezpieki mówił w swoim wywiadzie dla Gazety Wyborczej metropolita
górnośląski, arcybiskup Damian Zimoń.
Dla Ślązaków ważne też było, że w Warszawie zatrzymał się i modlił przy gronie pochodzącego ze Śląska prymasa Augusta Hlonda. W Niemczech nie brakuje ludzi, którzy twierdzą, że po wojnie prymas wyrządził krzywdę Niemcom, mianując bez zgody papieża na ziemiach odzyskanych polskich administratorów.
Ta modlitwa papieża to bardzo ważna sprawa, bo trwa proces beatyfikacyjny kardynała Augusta Hlonda. Jest skomplikowany i trudny, m.in. właśnie ze względu na zastrzeżenia, jakie niektórzy Niemcy mają wobec niego. Ja jednak się z nimi nie zgadzam. Trzeba pamiętać, że to były czasy trudne, powojenne i gdyby kardynał Hlond nie mianował Polaków na stanowiskach administratorów w dawnych niemieckich miastach, to powstałaby na tamtych terenach pustka ewangelizacyjna, pustynia duchowa jak w byłej NRD.
Jak Ksiądz Arcybiskup rozumie słowa papieża, byśmy badając przeszłość, unikali aroganckiej postawy sędziów minionych pokoleń, nie biorąc pod uwagę kontekstu historycznego?
Przeszłość nie może być interpretowana jednostronnie przez ludzi nieznających wszystkich faktów, gubiących się w okolicznościach, nieżyjących w tamtych czasach. Przypominają mi się tu zawsze słowa Jezusa z Ewangelii św. Jana, rozdział siódmy: "Nie sądźcie z zewnętrznych pozorów, ale wydajcie wyrok sprawiedliwy". Tych słów używam zawsze, gdy ktoś do mnie przychodzi i osądza kogoś powierzchownie. Pozory nas mylą, musimy starać się dotrzeć do pełni prawdy. Historia najnowsza jest dzisiaj w mediach przedstawiana bardzo dziwnie, jednostronnie, bez pogłębienia. W tym kontekście papież bardzo nam wiele powiedział o tym, jak powinniśmy patrzeć w przeszłość.
Czyli słowa papieża można odnieść do tego, co działo się w PRL-u?
Oczywiście, i w PRL-u, i w okresie okupacji hitlerowskiej. Patrzę na to np. w kontekście wygnania biskupów z Katowic w latach 50. Biskupowi Stanisławowi Adamskiemu postawiono wtedy zarzut, że nie jest Polakiem, bo pozwolił Ślązakom podpisywać volkslistę. A przecież Niemcy wywieźli go ze Śląska, był prześladowany podczas okupacji. Takie zarzuty są tyle warte, ile opowieści o tym, że biskup Bednorz, który walczył o kościoły i bronił robotników współpracował z komunistami.