Od rozpoczęcia przez wojska izraelskie bombardowań Libanu warunki życia w tym kraju drastycznie się pogorszyły.
Franciszkanie w Bejrucie poinformowali włoską agencję katolicką SIR, że wielu ludzi opuściło domy, które teraz są okradane. Zbombardowano nie tylko zamieszkane głównie przez chrześcijan dzielnice Bejrutu, jak np. Dawra, ale także mniejsze miejscowości Dżunieh i Jarzeh. Izraelczycy zbombardowali też port w Trypolisie, w którego pobliżu znajduje się placówka franciszkanów. Na szczęście jednak ani klasztor, ani położona w pobliżu szkoła zakonna nie ucierpiały. Najgorzej jest na południu kraju. Wszystkie drogi zostały zablokowane, zniszczono prawie wszystkie mosty. Brakuje żywności i leków. 120 tysięcy mieszkańców portowego miasta Tyr (Sur) otrzymuje dziennie tylko tysiąc kg chleba. Najdotkliwiej odczuwają to dzieci, kobiety i ludzie starsi. W sklepach w całym kraju brakuje mleka, ryżu i wyrobów mącznych. Coraz więcej stacji benzynowych nie ma paliwa, w związku z czym podróżowanie po kraju staje się niemożliwe. Na razie trudno przewidzieć, jakie skutki gospodarcze będą miały obecne bombardowania prowadzone przez Izrael, mówią franciszkanie. Zwracają uwagę, że w praktyce całkowicie załamała się już jedna z najważniejszych dziedzin gospodarki Libanu, jaką jest turystyka. Latem tego roku spodziewano się przyjazdu do tego kraju 1,7 mln gości z zagranicy, w obecnej sytuacji prawdopodobnie nie przyjedzie nikt lub tylko niewiele osób.
W odpowiedzi władze w Seulu poderwały myśliwce i złożyły protest dyplomatyczny.
O spowodowanie uszkodzeń podejrzana jest załoga chińskiego statku Yi Peng 3.
Program stoi w sprzeczności z zasadami ochrony małoletnich obowiązującymi w mediach.
Seria takich rakiet ma mieć moc uderzeniow zblliżoną do pocisków jądrowych.
Przewodniczący partii Razem Adrian Zandberg o dodatkowej handlowej niedzieli w grudniu.
Załoga chińskiego statku Yi Peng 3 podejrzana jest o celowe przecięcie kabli telekomunikacyjnych.