Irlandzcy katolicy nie mogą jeździć autobusem dla protestantów - twierdzia Gazeta Wyborcza.
Państwo Gleeson z miejscowości Mungred w Irlandii chcieli kupić bilety miesięczne na linię autobusową wożącą dzieci do protestanckiej szkoły Villiers School w Limerick. Odmówiono im tylko dlatego, że ich syn i córka byli katolikami, a z autobusu korzystali dotąd jedynie protestanci - donosi Gazeta Wyborcza. Rodzice postanowili interweniować, gdyż nie chodzi o prywatną szkolną linię, ale finansowaną przez państwo, a więc z podatków wszystkich Irlandczyków bez względu na wyznawaną religię. Paradoksalnie, do incydentu doszło nie w Irlandii Północnej, gdzie do dziś iskrzy między katolikami i protestantami, a dyskryminacja tych pierwszych była chlebem powszednim przez lata. Hrabstwo Limerick leży w katolickiej w większości Republice Irlandii. Jednak według irlandzkich gazet oburzenie rodziców nie spotkało się ze zrozumieniem urzędników. Odpowiadająca we władzach lokalnych za transport Deidre Frawley przypomniała, że miejsca w autobusie przyznawane są na zapisy tylko dla uczniów protestanckiej szkoły. A ponieważ jest to jedyna protestancka szkoła w okolicy, władze lokalne nie widzą nic zdrożnego w tym, że wszystkie miejsca w autobusie są zarezerwowane dla protestantów. Poza tym jest wiele innych możliwości dojazdu do okolicznych szkół. W sukurs rodzicom przyszli lokalni prawnicy. W liście do Deidre Frawley zażądali, by władze lokalne umożliwiły katolickim dzieciom zakup biletów na protestancki autobus. Zagrozili, że w przeciwnym razie ich klienci mogą wstąpić na drogę sądową. Ponieważ termin ultimatum upłynął, państwo Gleeson poinformowali gazetę "The Irish Independent", że wszczynają odpowiednie procedury. Komentatorzy podkreślają, że jeśli władze lokalne nie ustąpią i obie strony spotkają się w sądzie, sprawa nabierze wielkiego rozmachu. Tym bardziej że rok szkolny rozpoczyna się niebawem i spór o autobus tylko dla protestantów trafi na czołówki wszystkich irlandzkich gazet.
To najpoważniejsze walki wewnątrz Syrii od 2020 r. Zginęło w nich już ponad 250 osób.
W odpowiedzi władze w Seulu poderwały myśliwce i złożyły protest dyplomatyczny.
O spowodowanie uszkodzeń podejrzana jest załoga chińskiego statku Yi Peng 3.
Program stoi w sprzeczności z zasadami ochrony małoletnich obowiązującymi w mediach.
Seria takich rakiet ma mieć moc uderzeniow zblliżoną do pocisków jądrowych.
Przewodniczący partii Razem Adrian Zandberg o dodatkowej handlowej niedzieli w grudniu.
Załoga chińskiego statku Yi Peng 3 podejrzana jest o celowe przecięcie kabli telekomunikacyjnych.