Włocławski biskup Wiesław Mering, który według TVN24 jest na liście osób, które donosiły Służbie Bezpieczeństwa na księdza Henryka Jankowskiego, zaprzeczył, że był agentem.
Włocławski biskup, który przebywa zagranicą, o dowiedział się o sprawie od reportera Polskiego Radia PiK. Wiesław Mering przyznał, że jest zaskoczony. Jednocześnie zapewnił, że nie był tajnym współpracownikiem SB. "Znalazłem się nagle w sytuacji, gdzie muszę dowodzić, że nie jestem wielbłądem" - mówił biskup. Przyznał, że rozmawiał z funkcjonariuszami SB za każdym razem, kiedy dostawał paszport. Zastrzegł jednak, że nigdy nie proponowano mu współpracy, nie podpisywał oświadczeń, ani nie wziął żadnych pieniędzy za rzekomą współpracę. Dla większości osób, które znają włocławskiego biskupa, doniesienia o jego współpracy z SB były zaskoczeniem. W rozmowie z TVN24 biskup Mering powiedział: "Bardzo chciałem wyjeżdżać za granicę. I przy odbieraniu paszportu były rozmowy. Ale czy były to rozmowy o księdzu Jankowskim - nie pamiętam. To już 25 lat minęło". Ordynariusz diecezji włocławskiej dodał "jeśli jest tam zobowiązanie do współpracy, pokwitowania, że odbierałem dobra jakieś materialne, informacje szkodzące księdzu Jankowskiemu - to trzeba będzie o tym poważnie porozmawiać". Dodał także, że w takim przypadku odda się do dyspozycji władz kościelnych. Na pytanie dziennikarza, czy coś podpisywał odpowiedział "gdybym coś podpisywał, to bym teraz z panem nie rozmawiał" Biskup Mering powiedział, że po powrocie z podróży zagranicznej będzie rozmawiać z prałatem Jankowskim.
Co czwarte dziecko trafiające dom"klasy wstępnej" nie umie obyć się bez pieluch.
Mężczyzna miał w czwartek usłyszeć wyrok w sprawie dotyczącej podżegania do nienawiści.
Decyzja obnażyła "pogardę dla człowieczeństwa i prawa międzynarodowego".
Według szacunków jednego z członków załogi w katastrofie mogło zginąć niemal 10 tys. osób.
Nazwy takie nie mogą być zakazane - poinformowała Rada Stanu powołując się na wyrok TSUE.