Na Białorusi zatrzymano 78-letniego polskiego księdza. Duchowny może dziś stanąć przed sądem - alarmuje Rzeczpospolita.
Białoruskie władze zarzucają mu, że bez ich zgody odprawił mszę w kościele św. Symeona i Heleny w centrum białoruskiej stolicy. Nie dopełnił ponadto formalności meldunkowych. - Ksiądz przebywa obecnie na wolności, na plebanii jednego z kościołów. Został otoczony opieką przez nasz wydział - powiedział "Rz" konsul Tomasz Kaznowski z Ambasady RP w Mińsku. Zdaniem wiceprzewodniczącego Białoruskiego Komitetu Helsińskiego Harry'ego Pahaniajły, zatrzymanie księdza to nie przypadek, ale sygnał ostrzegawczy dla Kościoła katolickiego i dla Polski. Jak mówią "Rz" duchowni z Białorusi, władze chciałyby ograniczyć liczbę pracujących na ich terenie duchownych z Polski.Na Białorusi pracuje 345 katolickich kapłanów, w tym aż 170 to cudzoziemcy, głównie Polacy. Księży stale brakuje. 78-letni kapłan przez wiele lat pracował na Białorusi, ale ze względu na zły stan zdrowia musiał opuścić swoją parafię i wyjechać do Polski. Ostatnio przyjechał na Białoruś. Odwiedził Mińsk. 22 września odprawił mszę w kościele św. Symeona i Heleny, zwanym czerwonym, ponieważ jest zbudowany z czerwonej cegły. Po jej zakończeniu podeszło do niego dwóch milicjantów i oświadczyło, że naruszył ustawę "o wolności wyznania i organizacjach religijnych". Zgodnie z tym prawem przejście duchownego cudzoziemca z jednej parafii do drugiej może się odbyć jedynie za zgodą Komitetu ds. Religii i Narodowości. Milicjanci uznali zaś, że sam fakt odprawienia mszy oznacza, że kapłan rozpoczął pracę w Mińsku. Ksiądz Koczko został przewieziony na komisariat i przesłuchany. Milicjanci wypuścili go dopiero po wręczeniu wezwania do sądu i zabraniu paszportu. - Ksiądz przebywa obecnie na wolności, na plebanii jednego z kościołów. Został otoczony opieką przez nasz wydział, a także przez tutejszych duchownych - powiedział "Rz" konsul Tomasz Kaznowski z Ambasady RP w Mińsku. Jak dowiaduje się "Rz", były dwa formalne powody zatrzymania polskiego księdza. Po pierwsze, nie dopełnił niezbędnych formalności meldunkowych (zgodnie z białoruskim prawem cudzoziemiec musi się zarejestrować w ciągu trzech dób od przyjazdu). Po drugie zaś, odprawił mszę bez zezwolenia odpowiednich władz. Istnieje szansa, że do procesu nie dojdzie, ale wówczas ksiądz będzie musiał natychmiast opuścić Białoruś. Możliwe, że będzie miał w przyszłości problemy z wjazdem na Białoruś.
W starożytnym mieście Ptolemais na wybrzeżu Morza Śródziemnego.
W walkę z żywiołem z ziemi i powietrza było zaangażowanych setki strażaków.
Wstrząsy o sile 5,8 w skali Richtera w północno wschodniej części kraju.
Policja przystąpiła do oględzin wyciągniętej z morza kotwicy.
Ogień strawił tysiące budynków na obszarze ok. 120 km kw., czyli powierzchni równej San Francisco.