„Chrystus przegrywa z Bashoborą” – mówią oskarżyciele ugandyjskiego księdza. Tymczasem o. John gra z Jezusem w jednej drużynie.
„Po ponad trzech godzinach modlitw ojciec Bashobora przechodzi obok cierpiących i opętanych. Oni wyciągają do niego ręce. Modlą się. Potem tłum rzuca się w stronę ołtarza. Co się stało? Co się stało? Czy ktoś odrzucił kule? Czy ktoś wstał z wózka? Sam ojciec Bash milczy, choć zwykle jest bardzo konkretny” – pisze Maciej Wesołowski w „Dużym Formacie Wyborczej”.
Jak widać, ciągle dziwi, że Kościół założony przez Chrystusa dwa tysiące lat temu trwa do tej pory. Za czasów Jezusa działy się uzdrowienia, wskrzeszenia, uwolnienia z opętania. Dziś wszystko to poddaje się jednak w wątpliwość. Uzdrowienia, dar języków, dar płaczu i śmiechu nie są sprawką ludzi, wynikiem spożycia zbyt dużej ilości wina – o co oskarżano już apostołów, czy nawdychania się jakichś ziółek – co zarzuca się Bashoborze. To są znaki działania Ducha Świętego. Posługa charyzmatyczna o. Johna, jego modlitwy o uzdrowienie nie są głównym zajęciem kapłana. To są owoce jego codziennej posługi i ogromnej wiary.
Abp Józef Polak podczas mszy kończącej XII Zjazd Gnieźnieński
Kair liczy na poparcie tej inicjatywy na poniedziałkowym szczycie arabsko-islamskim.
List do uczestników uroczystości w Gietrzwałdzie przysłał prezydent RP Karol Nawrocki.
Bóg - nie, deprawacja - tak. Ale ciągle rodzice mają szansę...
Dzień wcześniej ukraiński wywiad wojskowy (HUR) potwierdził atak na rafinerię ropy w mieście Ufa.
Według armii z około 1 mln osób zamieszkujących Gazę uciekło dotąd około 280 tys.