33. rocznicę strajków, nazwanych później Lubelskim Lipcem 80, uczczono w niedzielę w Lublinie i Świdniku. W lipcu 1980 r. na Lubelszczyźnie zastrajkowało ponad 150 zakładów pracy; jako pierwsze stanęły zakłady lotnicze PZL Świdnik.
W kościele pw. Najświętszej Marii Panny - Matki Kościoła w Świdniku odprawiona została msza św. W miejscowym Centrum Kultury otwarto wystawę fotograficzną "Świdnicki Lipiec 80"; na okolicznościowym spotkaniu uczestnicy strajków i działacze Solidarności wspominali wydarzenia z 1980 r.
Kilkunastokilometrową trasą ze Świdnika do Lublina przejechał rajd rowerowy. W Lublinie przedstawiciele Solidarności oraz władz wojewódzkich i miejskich złożyli kwiaty pod Pomnikiem Wdzięczności, ustawionym przy Drodze Męczenników Majdanka, w miejscu nieistniejących już Lubelskich Zakładów Naprawy Samochodów.
Jeden z byłych robotników tych zakładów, uczestnik strajku w 1980 r., Henryk Świątkowski, powiedział PAP, że ma wielką satysfakcję z udziału w tamtym proteście. "Strajk trwał cztery dni, które były wypełnione nieustannymi negocjacjami z władzami różnych szczebli. Byłem w grupie, która prowadziła rozmowy. Wtedy osiągnęliśmy wszystko, czego się domagaliśmy, podwyżki płac, obniżki cen żywności, poprawy warunków pracy" - powiedział Świątkowski.
"Przemiany, które się wtedy zaczęły doprowadziły do tego, że dziś mamy wolność, ale ludziom pracy teraz żyje się ciężko, panuje ostra rywalizacja, za mało sobie ludzie pomagają" - dodał Świątkowski.
Przewodniczący zarządu Regionu Środkowowschodniego NSZZ Solidarność w Lublinie Marian Król podkreślił, że strajki w 1980 r. na Lubelszczyźnie przełamały barierę strachu.
"W Świdniku strajk wybuchł spontanicznie, dopiero w czwartym dniu strajku został powołany komitet nazwany postojowym, który podpisał pierwsze porozumienie z władzami w ówczesnej Polsce zarządzanej przez system totalitarny. To było pierwsze przełamanie bariery strachu, po podpisaniu porozumienia w Świdniku do protestu przyłączały się kolejne lubelskie zakłady" - powiedział Król.
"Lęk był wówczas duży. Każdy, kto wtedy podejmował takie działanie jak wypowiedzenie posłuszeństwa ówczesnej władzy, narażał nawet swoje życie" - przypomniał Król.
Załoga zakładów w PZL Świdnik zastrajkowała 8 lipca 1980 r. Bezpośrednim impulsem do przerwania pracy była podwyżka cen w zakładowej stołówce, dlatego później mówiono, że "zaczęło się od kotleta". Protestujący robotnicy wybrali swoich przedstawicieli i rozpoczęli rozmowy z władzami. Podpisali porozumienie, w którym wywalczyli m.in. podwyżki płac i gwarancje nie karania przywódców protestu.
Protest w Świdniku rozpoczął falę strajków w całym regionie. 19 lipca strajkowało w Lublinie 50 zakładów. Stanął węzeł kolejowy i komunikacja miejska. Dołączyły przedsiębiorstwa m.in. w Kraśniku, Chełmie, Lubartowie, Puławach, Poniatowej, Zamościu. W sumie zastrajkowało ponad 150 zakładów i około 50 tys. pracowników.
Robotnicy nie wyszli na ulice, zakładali komitety strajkowe, pertraktowali z władzami. Ich postulaty dotyczyły głównie podwyżek płac i poprawy warunków socjalnych, ale domagali się także zmniejszenie biurokracji, likwidacji korupcji i przywilejów dla rządzących. W Lokomotywowni PKP zażądali nowych wyborów do władz związków zawodowych i niezależnych rad pracowniczych, a w Fabryce Samochodów Ciężarowych - wolnej prasy.
Strajki na Lubelszczyźnie, nazwane potem Lubelskim Lipcem '80, trwały ponad dwa tygodnie. Wkrótce po ich wygaśnięciu rozpoczęły się protesty na Wybrzeżu, które doprowadziły do podpisania porozumień o utworzeniu niezależnych związków zawodowych.
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.
Dziś mija 1000 dni od napaści Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia tam pełnoskalowej wojny.
Są też bardziej uczciwe, komunikatywne i terminowe niż mężczyźni, ale...
Rodziny z Ukrainy mają dostęp do świadczeń rodzinnych np. 800 plus.
Ochrona budynku oddała w kierunku napastników strzały ostrzegawcze.
Zawsze mamy wsparcie ze strony Stolicy Apostolskiej - uważa ambasador Ukrainy przy Watykanie.