Co czwarty pogrzeb we Francji wiąże się z kremacją. W kraju tym działa obecnie 120 krematoriów, podczas gdy 30 lat temu było ich jedynie siedem.
W 1975 r. grzebano w ten sposób 1 proc. zmarłych, w 1998 r. 15 proc., a obecnie aż 26 proc. Kremacja jest częściej stosowania w miastach niż na wsiach, a także w regionach, gdzie dużą część mieszkańców stanowią protestanci. Tradycja palenia zwłok u protestantów sięga 1898 r., choć sprzeciwiają się tej praktyce adwentyści i prezbiterianie. Kościół katolicki dopuścił tę formę pochówku w 1963 r. Natomiast nadal jej nie akceptują prawosławni, żydzi i muzułmanie. W większości przypadków (71 proc.) urna z prochami zmarłego przekazywana jest jego rodzinie. 21 proc. prochów składanych jest w grobie lub w kolombarium, zaś 8 proc. zostaje rozsypanych w "ogrodach pamięci". Ponieważ nie zawsze wiadomo, co dzieje się z urnami przekazywanymi rodzinie, francuski Senat przyjął ustawę nadającą ludzkim prochom status prawny. Przewiduje ona trzy możliwości: przechowanie prochów w urnie złożonej na cmentarzu, rozsypanie ich w "ogrodzie pamięci" lub rozsianie ich w naturze. Ustawa musi jeszcze zostać zatwierdzona przez Zgromadzenie Narodowe - izbę niższą francuskiego parlamentu. Krajem, w którym kremacja jest najczęściej praktykowanym sposobem pochówku jest Japonia. Dotyczy ona 99,7 proc. zmarłych. Istnieje tam 1665 krematoriów.
W sobotni wieczór 22 lutego siedem kościołów w Nowej Zelandii padło ofiarą podpaleń.
Części lwów i lampartów są sprzedawane na 80 proc. badanych rynków.
"Pomimo delikatnego stanu zdrowia, Ojciec Święty nadal myśli i modli się..."
Licznie obecni byli kardynałowie i pracownicy urzędów Stolicy Apostolskiej.