- Nie ma innej etyki dla chrześcijanina, prezbitera czy biskupa, jest jedna
etyka. Kłamstwo zawsze jest złem. Złem jest współpraca z nieprawymi ludźmi, w
nieprawej sprawie - mówi w rozmowie z KAI nt. wydarzeń związanych z abp
Stanisławem Wielgusem przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef
Michalik.
KAI: Dlaczego w tym całym procesie dochodzenia do prawdy w sprawie abp Wielgusa zabrakło wyraźnego głosu Episkopatu Polski? Wydarzenia w warszawskiej archikatedrze pokazały, że katolicy w Polsce są głęboko podzieleni co do oceny wymiaru molarnego całej sprawy, a wielu jest tu wręcz zagubionych.
- Ponownie powtarzam, że nie zgadzam się, że zabrakło głosu Kościoła, choć mógł on być niedostrzeżony. Być może zabrakło wywiadu w KAI, ale rozmowy cały czas trwały i ich owocem były kolejne teksty Arcybiskupa - Nominata. Uważam natomiast, ze zaangażowani telewizyjnie księża i biskupi zamiast wypowiadać się publicznie w mediach powinni pojechać do Warszawy i powiedzieć abp Wielgusowi swoje uwagi w cztery oczy. Przecież prawdy o tak trudnej sprawie jak współpraca z SB nie przyjmie się słuchając kogoś w telewizorze. Na pewno skrzywdzono wiernych, którzy mają obecnie wielkie zamieszanie w swoich sumieniach, boleję nad tym, ale mam nadzieję, że to jest tylko powierzchowne wrażenie. Osobiście uważam, że nie powinniśmy ze sobą rozmawiać przez radio lub telewizję. To jest poważna nasza choroba i jej skutki już zaczynamy odczuwać.
KAI: W najbliższy piątek ma odbyć się nadzwyczajne spotkanie Rady Stałej Episkopatu i biskupów diecezjalnych poświęcone refleksji nad kwestią lustracji i oczyszczania Kościoła. Co według Księdza Arcybiskupa powinien zrobić Episkopat Polski, aby w przyszłości nie dochodziło do takich kryzysów jak ten w przypadku abp Wilegusa? Czy Episkopat ma zamiar wypracować jakieś mechanizmy pomagające biskupom w dochodzeniu do prawdy i oczyszczeniu?
- To będzie tematem naszego spotkania. Mam pewne propozycje, ale najpierw podzielę się nimi z innymi biskupami, nie mogę tego uczynić za pośrednictwem mediów, gdyż i one mają swoje kłopoty nie mniejsze niż nasze. Problem trzeba rozwiązać na poziomie całego Episkopatu, bo on nie dotyczy tylko biskupów lub księży, których nazwiska są szeptem podawane w kontekście lustracji. Problem dotyczy oczyszczenia całego narodu. Bez tego pokornego i odważnego opowiedzenia się za wiernością zasadom moralnym, zwyciężać będzie spryt i siła medialno-finansowo-polityczna zamiast siły moralnej, trwałej we wszystkich sytuacjach.
KAI: A czy według Księdza Arcybiskupa w procesie oczyszczania może dojść do procesu autolustracji wszystkich biskupów w Polsce? Na pewno byłby to dla Polaków bardzo wymowny gest, wręcz manifestacja pewnej postawy wobec trudnej przeszłości...
- Widzę, że i Pan Redaktor hołduje przekonaniu, że to kilku złamanych przez reżym biskupów lub kilka procent księży włączonych w system współpracy, najczęściej przemocą lub naciskiem obietnic wypuszczenia ich zagranicę, na wolny świat zachodni, utrzymywało komunizm, bo taki obraz sytuacji stworzyli nam dziennikarze w ostatnich tygodniach. Raz jeszcze przypominam, że trzeba oczyszczać cały naród, wszystkie środowiska. Zacznijcie o tym mówić. Jeżeli chodzi o środowisko kościelne, to "Memoriał" określił bardzo dokładnie zasady rozliczania się duchownych, w tym biskupów, ze współpracy ze służbami bezpieczeństwa PRL. Być może teraz nadszedł czas, aby te zasady zrealizować i np. określić konkretny termin wypełnieniu postanowień "Memoriału".
U podstaw mojej nadziei, na potrzebę i wartość pracy w omawianej sprawie, leży wiara we wstawiennictwo księży - męczenników tego okresu: bł. Władysława Findysza, ks. Jerzego Popiełuszki, ks. Stefana Niedzielaka, ks. Sylwestra Zycha, ks. Stanisława Suchowolca i tylu innych.
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
» | »»