- Nie ma innej etyki dla chrześcijanina, prezbitera czy biskupa, jest jedna
etyka. Kłamstwo zawsze jest złem. Złem jest współpraca z nieprawymi ludźmi, w
nieprawej sprawie - mówi w rozmowie z KAI nt. wydarzeń związanych z abp
Stanisławem Wielgusem przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef
Michalik.
KAI: Czy Episkopat Polski mógł zapobiec temu, co się wydarzyło w związku ze sprawą abp Stanisława Wielgusa?
Abp Józef Michalik: Zapobiec czemu? Ujawnieniu prawdy o przeszłości abp Wielgusa? Przecież gdybyśmy próbowali "zapobiegać" i coś ukryć, bylibyśmy nieuczciwi wobec prawdy, ludzi i swojego sumienia. Przyjmując w sierpniu ubiegłego roku na Jasnej Górze "Memoriał Episkopatu Polski w sprawie współpracy niektórych duchownych z organami bezpieczeństwa w Polsce w latach 1944-1989" Episkopat bardzo jasno i wyraźnie opowiedział się za drogą prawdy. Patrząc na to, co się wydarzyło w związku z abp. Wielgusem powinniśmy podziękować pokornie Bogu, że jednak prawda zwyciężyła. Trzeba podziękować Bogu za decyzję abp Wielgusa, że po trudnych zmaganiach wewnętrznych i zewnętrznych, zdobył się na rezygnację, a także za decyzję papieża Benedykta XVI, który tę rezygnację natychmiast przyjął, co uzdrowiło całą sytuację.
KAI: Mówi Ksiądz Arcybiskup, że mamy dziękować Bogu, iż prawda zwyciężyła. Jaka prawda: o przeszłości abp Wielgusa i jego nieumiejętności przyznania się do niej w ostatnich miesiącach, czy też prawda, którą przedstawił w niedzielę w homilii w warszawskiej katedrze Prymas Polski kard. Józef Glemp stwierdzając, że abp Wielgus został niesłusznie osądzony przez wątpliwe sądy?
- Kościół od swego początku nauczał, że nie wolno mieszać dobra i zła, prawdy i fałszu, tchórzostwa i heroizmu. Naucza też, że grzechy prywatne wyznaje się i odpokutowuje prywatnie, a za grzechy publiczne należy publicznie przeprosić i zadośćuczynić. W przypadku abp Wielgusa mamy sytuację, że w pewnym okresie swojego życia miał moment słabości, bowiem w bardzo trudnym czasie prześladowań Kościoła nie umiał się odciąć od nagabujących go funkcjonariuszy Służb Bezpieczeństwa. Abp Wielgus nie zaprzecza temu, ale wyraźnie mówi, że nikogo nie skrzywdził i na to stwierdzenie nie ma dowodów. Dlatego Ksiądz Prymas mówi, że w sytuacji, w której prasa dokonuje sądu, trzeba podawać sprawdzone fakty, a nie ma żadnego dowodu na to, że abp Wielgus kogokolwiek skrzywdził. Działająca z ramienia Episkopatu Polski Kościelna Komisja Historyczna wydała komunikat, w którym stwierdziła, że nie można zaprzeczyć faktowi współpracy abp Wielgusa z wywiadem PRL. Ten komunikat został podany do publicznej wiadomości 5 stycznia, a więc przed ingresem i kanonicznym objęciem diecezji przez abp Wielgusa.
Wracając do homilii Księdza Prymasa musimy pamiętać, że znalazł się on w trudnej sytuacji, zaraz po informacji o odwołaniu ingresu musiał mówić kazanie, którego nie miał nawet czasu wcześniej przygotować. Do tego w katedrze była bardzo napięta atmosfera, po ogłoszeniu decyzji abp Wielgusa pojawiły się głośne okrzyki bólu i kontestacji, które zapowiadały groźne napięcia. Ksiądz Prymas swoją homilią rozładował to napięcie, choć rzeczywiście potem przydałyby się jeszcze jakieś słowa ku uspokojeniu, ale nie można też było zbytnio przedłużać homilii.
«« | « |
1
|
2
|
3
|
»
|
»»