Czy wkrótce z ulic znikną sex shopy, a z kiosków gazety z rozebranymi kobietami? - zastanawia się Rzeczpospolita. - Pornografia to zło i przestępstwo, dlatego powinna być zakazana. Znieważa kobietę, jest jedną ze współczesnych form niewolnictwa - oznajmił wczoraj marszałek Sejmu Marek Jurek.
Najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu Sejm zajmie się zgłoszoną m.in. przez posła Mariana Piłkę (PiS) propozycją zakazującą pornografii. Piłka chce karać nie tylko za rozpowszechnianie, ale też za tworzenie, przechowywanie czy przesyłanie treści mających charakter pornograficzny. Dlaczego? "Bo obecny stan prawny chroni społeczeństwo przed pornografią jedynie fragmentarycznie" - wynika z uzasadnienia projektu. Dlatego poseł Piłka proponuje zmianę kodeksu karnego. Za przechowywanie ma grozić nawet rok pozbawienia wolności. Dwa lata, jeżeli pornografię będzie się rozpowszechniać dla pieniędzy - relacjonuje autor artykułu w Rzeczpospolitej, przytaczając następnie opinie trzech innych osób. - Chciałbym, aby Sejm zastanowił się przed uchwaleniem ustawy, czy jej przepisy będą możliwe do wyegzekwowania - mówi prof. Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. - Tworzenie martwych przepisów jest demoralizujące. Posłom PiS w realizacji projektu może stanąć na przeszkodzie definicja pornografii. - Jest nieostra, podlegająca interpretacji - mówi Zoll. - Skąd zatem będziemy wiedzieć, co zwalczać? Krytyczny jest też seksuolog prof. Zbigniew Izdebski. - Czy ci, którzy dążą do takiej zmiany, są świadomi, w jakich czasach żyją? Już raz przerabialiśmy zakaz pornografii w komunizmie - przypomina. Według niego bezwzględnie powinniśmy chronić dzieci przed treściami pornograficznymi, ale dorośli powinni mieć możliwość wyboru. Innego zdania jest prof. Bogusław Wolniewicz, filozof. - Myśl posłów wydaje mi się o tyle słuszna, że rozpasana nad wyraz pornografia wymaga jakiejś prawnej reglamentacji - mówi. - Dziś jest obecna na billboardach, w kioskach, na ulicach. Do pornografii zaliczyłbym też ogłoszenia agencji towarzyskich. To, że reklamują się tak oficjalnie, świadczy o upadku obyczajowym, więc próba zapobieżenia temu jest słuszna - podkreśla Wolniewicz.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.