Hitler nakazał "oczyścić Warszawę z ludności cywilnej". Z jego rozkazu w dniach 5-7 sierpnia 1944 r. zamordowano od 40 do 60 tys. mieszkańców Woli.
Kiedy Adolf Hitler dowiedział się o wybuchu Powstania Warszawskiego, niemal natychmiast wydał rozkaz stłumienia zrywu, zniszczenia miasta i eksterminacji mieszkańców.
"Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców. Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy" - mówił Hitler.
Zgromadzenie sił mających stłumić powstanie Hitler powierzył szefom SS Heinrichowi Himmlerowi i Sztabu Generalnego Wojsk Lądowych Heinzowi Guderianowi. Dowódcą sił łącznie wynoszących ponad 6,5 tys. żołnierzy został gen. Erich von dem Bach-Zelewski.
Oddziały nazistów otrzymały rozkaz zabicia wszystkich mężczyzn uznawanych za powstańców i brania cywilnych zakładników, by wykorzystać ich podczas ofensywy jako żywe tarcze.
Masowa eksterminacja Woli rozpoczęła się 5 sierpnia. Cywilów mordowano z broni maszynowej lub wrzucano granaty do zamieszkałych domów, które później podpalano. Uciekinierów mordowano, a zwłoki wrzucano do płonących budynków.
Po południu 5 sierpnia do Warszawy przyjechał gen. von dem Bach-Zelewski. Obserwując skalę mordów cywilów zmienił częściowo rozkaz, zakazując zabijania kobiet i dzieci. Polecił także gromadzić mieszkańców Warszawy i kierować do powstającego w Pruszkowie obozu przejściowego tzw. Dulagu nr 121, a stamtąd do obozów koncentracyjnych lub obozów pracy w Trzeciej Rzeszy.
Do dziś nieznana jest liczba zamordowanych mieszkańców warszawskiej Woli. Według historyków z rąk nazistów zginęło wówczas od 40 do 60 tys. ludzi.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.