W katedrze w Rimini nad Adriatykiem wyniesiona została do chwały ołtarzy zmarła w 1972 r. s. Maria Rosa Pellesi, franciszkanka misjonarka Chrystusa. Beatyfikacji 29 kwietnia dokonał z upoważnienia Papieża prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, kard. José Saraiva Martins.
„Siostra Maria Rosa żyła nie w murach klasztornych, ale w sanatorium – w swoistym mikrokosmosie odosobnienia i zamknięcia, w środowisku świeckim – powiedział Radiu Watykańskiemu o. Florio Tessari. Postulator sprawy beatyfikacyjnej dodał, że przeżywała ona tam w zwyczajnej codzienności niezwykłą bliskość Boga, co potwierdza, że świętość jest dla wszystkich i możliwa jest wszędzie. - Nowa błogosławiona w niewielkiej, zamkniętej przestrzeni żyła z katolicką świadomością: obejmowała w pełni świat i zarazem życie Kościoła. Dała wiarygodne świadectwo, że można być szczęśliwym w chorobie, że można przeżywać obiecane przez Chrystusa «stokroć tyle» w każdych okolicznościach życia. I to właśnie ten jej «sekret» sprawił, że stała się wspaniałą kobietą, którą Kościół ogłasza błogosławioną” – podkreślił o. Tessari. Bruna Pellesi urodziła się w r. 1917 w Morano di Prignano koło Modeny na północy Włoch. Była ostatnim z dziewięciorga dzieci w niezamożnej chłopskiej rodzinie. Przeżyła szczęśliwe dzieciństwo i młodość, przeczuwała jednak, że będzie wiele cierpieć. I rzeczywiście z 55 lat życia 27, czyli niemal połowę, spędziła w szpitalach i sanatoriach. Już jako szesnastolatka Bruna musiała zająć się sześciorgiem małych dzieci, poniżej 4. r. życia, pozostawionych przez dwie zmarłe bardzo młodo szwagierki. 23-letnia wstąpiła do zgromadzenia franciszkanek misjonarek Chrystusa, przyjmując imię Maria Rosa. Jednak już po 5 latach pobytu w klasztorze zachorowała na gruźlicę. Odtąd była stale na leczeniu. Zbierający się w opłucnej płyn ściągano jej bolesnymi nakłuciami wielokrotnie każdego dnia. Znosiła to jednak cierpliwie, wzbudzając podziw lekarzy i pacjentów. Główną formą jej apostołowania stało się pisanie. Pozostawiła po sobie ok. 2 tys. listów i innych pism. Przed śmiercią słabnącym głosem powiedziała współsiostrom: „Liczy się tylko to, by kochać Boga. Jestem szczęśliwa, że umieram kochając, że kocham wszystkich”. S. Maria Rosa Pellesi zmarła w 1972 r. Już w 5 lat później rozpoczął się jej proces beatyfikacyjny.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.