Jerry Falwell, charyzmatyczny przywódca chrześcijan, jeden z najbardziej znaczących konserwatywnych pastorów w Ameryce, który miał ogromny wpływ na Partię Republikańską, zmarł wczoraj w Wirginii - podała Rzeczpospolita.
Miał 73 lata. Chorował na serce. Jego ciało znaleziono w biurze stworzonego przez niego Uniwersytetu Wolności. Miał chore serce. Falwell ostro występował przeciwko aborcji, prawom dla homoseksualistów, feministkom, pornografii. Nie podobały mu się negocjacje rozbrojeniowe między USA i Rosją. Po 11 września 2001 roku winił gejów, feministki i liberałów, mówiąc, że to oni sprowadzili terrorystów na Amerykę. Kościół baptystów założył w 1956 roku. W ciągu następnych lat stworzył prawdziwe religijne imperium. Do jego Kościoła należy 22 tysiące ludzi, stacje telewizyjne w całym kraju, a także liczący prawie osiem tysięcy studentów uniwersytet. Jego telekazań słuchały miliony. W polityce zaistniał w 1973 roku, gdy Sąd Najwyższy przyznał kobietom prawo do aborcji. Sześć lat później założył Moralną Większość - grupę politycznego nacisku, która odegrała ogromną rolę w latach rządów prezydenta Ronalda Reagana.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.