"Moim obowiązkiem jest wskazywanie zasad wszystkim ludziom, a głównie wiernym, którzy będą kiedyś wybierać swoich przedstawicieli politycznych" - tak w Dzienniku arcybiskup Józef Michalik wyjaśnia krytykę władz, którą zawarł w swej homilii na Boże Ciało
Bogumił Łoziński: W homilii w uroczystość Bożego Ciała powiedział Ksiądz Arcybiskup, że partia rządząca i opozycyjna nie zdały egzaminu moralnego, ponieważ nie poparły konstytucyjnej ochrony życia. Czy te słowa dotyczą konkretnych ugrupowań? Abp Józef Michalik: Dotyczyły członków wszystkich partii, którzy nie wykazali wrażliwości etycznej w sprawie ochrony życia w konstytucji. Jeśli chcemy zbudować trwały porządek społeczny, to musi być on oparty na zasadach, które budzą społeczne zaufanie, mają trwałe podstawy moralne i etyczne. Sprawa ochrony życia pokazała, że w Sejmie nie kierowano się prawem, które mówi "nie zabijaj". Konstytucyjna ochrona każdego życia od poczęcia do naturalnej śmierci, a także wierność prawdzie, sprawiedliwość, wierność interesom narodu, czy nawet Europy, powinny być wyjęte z przetargów politycznych. - Krytyka była bardzo mocna... - Oceniłem negatywnie postawę Sejmu, a ściślej mówiąc tych posłów, którzy uniemożliwili wprowadzenie konstytucyjnej ochrony życia. Sformułowałem ją publicznie i jednoznacznie, ponieważ moim zadaniem jest budzenie sumień parlamentarzystów. Chcę bardzo jasno i wyraźnie powiedzieć, że ci posłowie, którzy poszli za jakimś interesem politycznym, za jakimiś rozgrywkami, przetargami, zarówno z opozycji, jak i z partii rządzącej, nie powinni mieć spokojnego sumienia. - Słowa Księdza Arcybiskupa zostały odczytane przede wszystkim jako krytyka Prawa i Sprawiedliwości. Czy słusznie? - Nie. Moja ocena odnosi się do członków wszystkich partii, zarówno rządzących, jak i opozycyjnych. Ja nie jestem wychowawcą, czy mentorem jednej orientacji politycznej. Moim obowiązkiem jest wskazywanie zasad wszystkim ludziom, a głównie wiernym, którzy będą kiedyś wybierać swoich przedstawicieli politycznych. - Czy można powiedzieć, że Kościół oczekuje od parlamentu wzmocnienia konstytucyjnej ochrony życia, a ponieważ posłowie nie sprostali temu oczekiwaniu Ksiądz Arcybiskup stwierdził, że w tej kwestii nie zdali oni egzaminu moralnego? - To jest oczywiste. Parlament każdego państwa powinien dać maksymalną ochronę życia ludzkiego przez zapisy konstytucji, a tam gdzie jej nie ma - przez odpowiednie akty prawne. - Czy chodzi o konkretne rozwiązania, które były głosowane w Sejmie, czy raczej o uruchomienie pewnego procesu, który ma doprowadzić do wzmocnienia ochrony życia? - Stan, który mamy obecnie, jest etapem. On jest do przyjęcia i trzeba jasno powiedzieć, że jest to etap pozytywny, ale na pewno nie jest to stan satysfakcjonujący, ideał. Na pewno należy dążyć do zwiększenia prawnej ochrony życia w Polsce. - Czy ideałem będzie taka zmiana konstytucji i ustawy regulującej kwestię ochrony życia, która wprowadzi całkowity zakaz aborcji? - Prawo "nie zabijaj" nie robi wyjątków. Nie mówi, że można zabijać kalekie dziecko, czy człowieka nieuleczalnie chorego, albo kogoś, kto nie ma ręki czy nogi. Prawo naturalne i Boże jest tu jednoznaczne. Zaprzeczyłbym sam sobie, swoim przekonaniom i wierze, gdybym interpretował to prawo inaczej. - We wspomnianej homilii pochwalił Ksiądz Arcybiskup postawę byłego marszałka Sejmu Marka Jurka. Czy to jest poparcie dla jego wysiłków dla ochrony życia, czy dla wyboru politycznego polegającego na wyjściu z PiS? - Nie zamierzam stawiać nikogo z żyjących za wzorzec do naśladowania, ani tym bardziej nikogo potępiać, bo wierzę, że człowiek zawsze może zmienić swoje postępowanie i dojrzeć moralnie. Postawę Marka Jurka oceniam pod kątem moralnym, ona stała się symbolicznym wyborem określonego dobra. Dla mnie należy on do kategorii takich polityków, jak np. Rocco Butiglione, dla których ważniejsze jest zachowanie wierności swoim przekonaniom, niż trwanie w układzie, który nie buduje nadziei.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.