Uwolnić pomoc rodzinie od feminizmu

Brak komentarzy: 0

Nasz Dziennik/a.

publikacja 11.06.2007 19:13

Uwolnić pomoc rodzinie od feminizmu - apeluje w rozmowie z naszym Dziennikiem Marie de Blic, kierownik sekcji do spraw polityki rodzinnej Krajowej Konfederacji Katolickich Stowarzyszeń Rodzinnych.

- Jak ocenia Pani francuską politykę prorodzinną? - Ogólnie rzecz biorąc, jest ona dobra. Jej zasady zostały wypracowane w latach 40., a u ich podstaw legły wymogi stawiane ówczesnym władzom sformułowane w 1945 r. przez Unię Stowarzyszeń ds. Rodziny. Głównym celem tej polityki jest zrównoważenie budżetów rodzinnych. Chodzi o to, by posiadanie dzieci i koszty związane z ich utrzymaniem nie zmieniały diametralnie sytuacji finansowej rodzin decydujących się na potomstwo. Myślę, że w tej dziedzinie francuska polityka rodzinna się sprawdziła. Także dzięki niej na każdą Francuzkę przypada statystycznie 2,1 dzieci, czyli znacznie więcej niż w przypadku innych Europejek. - Mimo dużej pomocy państwa tylko mała cześć kobiet decyduje się na rezygnację z pracy, by wychowywać dzieci. Dlaczego? - Z naszych najnowszych informacji wynika, że 80 proc. matek powraca do pracy po urodzeniu dziecka. W tym upatrujemy największy minus obecnej polityki. Jednak jest to problem złożony i błędem byłoby twierdzenie, że całą winę za to ponosi rząd. Naszym zdaniem, złą rolę w tej kwestii odgrywają w wielkim stopniu francuskie media, głównie telewizja. Bardzo rzadko emituje się filmy ukazujące wielodzietne rodziny. Codziennością zaś jest mówienie o trudnościach wychowawczych, rozwodach, młodocianych przestępcach. Upowszechnia się też obraz niezależnej finansowo kobiety robiącej karierę. Tej wizji sprzyjała też polityka władz, które często znajdowały się pod wpływem poglądów francuskich feministek. Nasza Konfederacja domaga się szeregu zmian mających na celu zwiększenie liczby kobiet poświęcających się wychowywaniu dzieci. Obecnie obowiązuje szereg przepisów dających prawo do ulg finansowych tylko pod warunkiem pracy dwojga rodziców. Przykładem tego są dopłaty do stołówek, transportu, udzielanie kredytów. Mam nadzieję, że nowe francuskie władze zmienią tę sytuację. - Czyli dużego odsetku pracujących matek we Francji nie można wytłumaczyć tylko koniecznością finansową? - Byłoby to zbyt proste wytłumaczenie i bardzo częściowe. Z naszych badań wynika, że głównym powodem powrotu do pracy po urodzeniu dziecka nie są przyszłe kłopoty finansowe rodziny, tym bardziej że finansowa pomoc państwa jest duża, ale wyznawany model kobiecości. Chodzi głównie o zmianę mentalności. Jest także dużo racji w stwierdzeniu, że rozbudowana sieć żłobków i przedszkoli jest elementem sytemu wypychającego kobietę z domu. W tym systemie przedszkola, które nie muszą być przy rozsądnym podejściu elementem złym samym w sobie, stają się niestety "przechowalniami dzieci". Rozmawiał Franciszek L. Ćwik, Caen

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona