30 września do chwały ołtarzy wyniesiona zostanie założycielka Elżbietanek - Matka Maria Merkert. Swym legatem Benedykt XVI mianował prefekta Kongregacji ds. Kanonizacyjnych kard. Jose Saraivę Martinsa. Beatyfikacja odbędzie się w Nysie, gdzie przyszła błogosławiona żyła, pracowała i zmarła.
Dla miasta i całego Śląska będzie to wydarzenie historyczne – zapewnia ks. Mikołaj Mróz proboszcz parafii św. Jakuba i Agnieszki. Właśnie w tym kościele znajduje się grób Matki Marii. Tam też odbędzie się liturgia beatyfikacyjna. „Cieszymy się, że beatyfikacja będzie miała miejsce właśnie tu gdzie przyszła błogosławiona urodziła się, została ochrzczona i przyjęła pierwszą Komunię, gdzie się modliła, założyła swoje zgromadzenie i gdzie spoczywają jej doczesne szczątki”. Ks. Mróz podkreśla ogromne znaczenie tego wydarzenia nie tylko dla Kościoła lokalnego, ale i całego regionu. „To jest ważne nie tylko dla wszystkich parafii Nysy, ale również dla samorządu, powiatu i całego województwa”. Związany od wielu lat z Nysą kapłan zaznacza, że Matka Maria Merkert jest w tym mieście doskonale znana. Jedna z ulic nosi jej imię. Także szpital rejonowy nosi jej imię. Ks. Mróz dodaje, że „ludzie znają nie tylko nazwisko przyszłej błogosławionej, ale i jej działalność, ponieważ siostry elżbietanki na trwałe wpisały się w historię Nysy, a ich posługa jest ceniona także dzisiaj”. Cud, który otworzył Matce Marii drogę na ołtarze dotyczy uzdrowienia z gruźlicy jednej z elżbietanek, s. Miry. Jak podkreśla wicepostulatorka, s. Paula Zaborowska chorobą zaraziła się ona od dzieci z którymi pracowała w Domu Dziecka. „Była to bardzo poważna postać gruźlicy. Pod uwagę należy też wciąć okres w jakim zachorowała, był to 1943 r. Z powodu choroby nie mogła kontynuować swej pracy z dziećmi i musiała odejść z Domu Dziecka. Została wysłana jak to się wówczas praktykowało na leczenie klimatyczne i dietetyczne. Nie zażywała żadnych leków, bo wtedy po prostu nie było żadnych środków przeciwprątkowych” – mówi wicepostulatorka w procesie beatyfikacyjnym Matki Marii Merkert. Przypomina, że chora zakonnica w swych notatkach pisze, że kiedy dowiedziała się o tym jak poważnie jest chora włożyła pod poduszkę obrazek Matki Marii i z wielką wiarą zaczęła się modlić o cud. „Kiedy po 2 miesiącach poszła do kontroli lekarze z niedowierzaniem stwierdzili, że po tak ciężkiej gruźlicy nie ma ani śladu. W tym czasie chorowało na gruźlicę wiele elżbietanek. Wszystkie oprócz siostry Miry zmarły na wskutek tej choroby”. Matka Maria Merkert będzie pierwszą elżbietanką wyniesioną do chwały ołtarzy.
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.
Dziś mija 1000 dni od napaści Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia tam pełnoskalowej wojny.
Są też bardziej uczciwe, komunikatywne i terminowe niż mężczyźni, ale...
Rodziny z Ukrainy mają dostęp do świadczeń rodzinnych np. 800 plus.