Na Filipinach trwają poszukiwania uprowadzonego dwa tygodnie temu włoskiego misjonarza. Wkrótce zostanie powołana specjalna grupa kontaktowa do prowadzenia rozmów z porywaczami oraz ewentualnymi informatorami.
Jak poinformował przełożony regionalny Papieskiego Instytutu Misji Zagranicznych (PIME), do którego należy porwany ks. Giancarlo Bossi, Kościół nie zamierza płacić za informacje. Taka postawa według ks. Gianniego Sandalo tylko zachęcałaby do tworzenia pozbawionych podstaw wiadomości. Wskazał zarazem, że wszyscy wykazują "prawdziwą wolę rozwiązania tej sprawy”. Poszukiwania prowadzone są przez wojsko wraz z separatystami z Islamskiego Frontu Wyzwolenia Moro. Poszukiwania wspierane są nieustanną modlitwą. 22 czerwca w nocy odbyło się czuwanie, w którym w Zamboanga uczestniczyło ponad tysiąc osób. Przybyli nie tylko katolicy, ale również muzułmanie i ewangelicy oraz przedstawiciele lokalnych władz. Abp Romulo Valles zachęcił do nieustannej modlitwy w intencji uwolnienia misjonarza. Z kolei imam Jaafar Kimpa przypomniał, że nic nie może usprawiedliwiać porwania. W imieniu muzułmanów Minadanao wezwał porywaczy do natychmiastowego zwolnienia przetrzymywanego misjonarza.
Co najmniej 13 osób zginęło, a 73 zostały ranne w wyniku działań policji wobec demontrantów.
Główny cel reżimu jest jasny: ograniczyć wszelkie formy swobody wypowiedzi.
Spędzili oni na stacji kosmicznej Tiangong (Niebiański Pałac) 192 dni.
Dom dla chrześcijan, ale życie w nim codzienne staje się trudniejsze i niepewne.
Papież Franciszek mówił wcześniej, że oboje kandydaci są przeciwko życiu.
"Brawo, feldmarszałku" - napisała caryca Katarzyna II w liście gratulacyjnym.