20 tys. tys. osób maszerowało w stolicy Boliwii w obronie życia i rodziny. Marsz w Sucre zorganizował 21 czerwca Kościół katolicki, a wzięli w nim udział również protestanci.
Manifestanci domagali się, by nowa boliwijska konstytucja respektowała w pełni prawo do życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci oraz rodzinę opartą na małżeństwie. Protestowali przeciw propozycji zalegalizowania aborcji w przygotowywanej obecnie ustawie zasadniczej tego latynoamerykańskiego kraju. Na zakończenie marszu przedstawicielom Komisji Praw, Obowiązków i Rękojmi Zgromadzenia Ustawodawczego wręczono specjalny manifest. Jak w nim przypomniano, nauka nie jest w stanie zaprzeczyć, że życie rozpoczyna się z chwilą poczęcia. Aborcja godzi zatem w życie człowieka. Zwrócono też uwagę na konieczność zachowania w konstytucji koncepcji małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety. Jest ona zgodna zarówno z prawami natury, jak też z boliwijską kulturą.
Za obronę powstańców styczniowych w 1863 r. car skazał duchownego na wygnanie w głąb Rosji.
Zaczął się dramat setek tysięcy Polaków zesłanych przez okupantów na "nieludzką ziemię".