20 tys. tys. osób maszerowało w stolicy Boliwii w obronie życia i rodziny. Marsz w Sucre zorganizował 21 czerwca Kościół katolicki, a wzięli w nim udział również protestanci.
Manifestanci domagali się, by nowa boliwijska konstytucja respektowała w pełni prawo do życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci oraz rodzinę opartą na małżeństwie. Protestowali przeciw propozycji zalegalizowania aborcji w przygotowywanej obecnie ustawie zasadniczej tego latynoamerykańskiego kraju. Na zakończenie marszu przedstawicielom Komisji Praw, Obowiązków i Rękojmi Zgromadzenia Ustawodawczego wręczono specjalny manifest. Jak w nim przypomniano, nauka nie jest w stanie zaprzeczyć, że życie rozpoczyna się z chwilą poczęcia. Aborcja godzi zatem w życie człowieka. Zwrócono też uwagę na konieczność zachowania w konstytucji koncepcji małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety. Jest ona zgodna zarówno z prawami natury, jak też z boliwijską kulturą.
Ujawnił to specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy Keith Kellogg.
Rządząca partia PAS zdecydowanie prowadzi po przeliczeniu ponad 99 proc. głosów.
FBI prowadzi śledztwo, traktując incydent jako "akt przemocy ukierunkowanej".
Zapowiedział to sam papież w krótkim pozdrowieniu przed modlitwą „Anioł Pański”.