Tajemnice IPN i sprawa abp. Wielgusa

Nie jest prawdą, że mikrofilm z dokumentami dotyczącymi ks. abp. Stanisława Wielgusa znajdował się w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, ponieważ przechowywany był w zbiorach zastrzeżonych Agencji Wywiadu - napisał Nasz Dziennik.

30 grudnia ubiegłego roku w artykule pt. "Prześwietlanie abp. Wielgusa" "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że dzień wcześniej Antoni Dudek publicznie oświadczył, że IPN jest w posiadaniu akt ks. abp. Stanisława Wielgusa. Zacytowano również pana Dudka, który zarzucił Kościelnej Komisji Historycznej bezczynność, mówiąc: "Te materiały czekają od dawna na Komisję Historyczną Episkopatu, która istnieje od jesieni. I od jesieni ta komisja przymierzała się, ale jakoś nie znalazła czasu. W sytuacji, która zaistniała po publikacji - przyznaję, niefortunnej, 'Gazety Polskiej', bo tam sformułowano bardzo ostre oskarżenia bez żadnego uzasadnienia - ta komisja powinna się jednak do IPN pofatygować". W wywiadzie udzielonym na łamach "Rzeczpospolitej" 19 stycznia br. prezes IPN Janusz Kurtyka stwierdził, że dokumenty dotyczące ks. Wielgusa "były powszechnie dostępne dla badaczy, w zbiorze jawnym, którego inwentarze dostępne są w czytelni IPN. Wiedzieliśmy o nich. One w żaden sposób nie 'wypłynęły' czy nie 'przeciekły'. Po prostu leżały w archiwum". Z informacji "Naszego Dziennika" wynika, że mikrofilm z aktami dotyczącymi ks. Stanisława Wielgusa nie był przechowywany w zbiorze jawnym archiwum IPN, jak twierdzili panowie Dudek i Kurtyka, lecz znajdował się w zasobach zastrzeżonych Agencji Wywiadu, na której czele stoi gen. Zbigniew Nowek. Tak jak wszystkie przechowywane tam dokumenty można go było ujawnić tylko za jednoczesną zgodą prezesa Instytutu Pamięci Narodowej i szefa Agencji Wywiadu RP. Zważywszy na przedstawione powyższe fakty musiało to nastąpić tuż przed 29 grudnia ubiegłego roku. Następnie wykonano "papierowe" kopie akt, nadając sygnaturę Instytutu Pamięci Narodowej: IPN BU 01285/3. Pośrednim dowodem na powyższe fakty jest publikacja "Gazety Polskiej" z dnia 3 stycznia bieżącego roku. Jako sygnaturę akt dotyczących ks. Stanisława Wielgusa podano tam "J 7207." Jest to sygnatura akt znajdujących się w zasobach zastrzeżonych Agencji Wywiadu. Wszystko wskazuje na to, że stamtąd "wyciekła" informacja na temat tych dokumentów. Niejasną postawę prezesa Instytutu Pamięci Narodowej zdaje się potwierdzać jeszcze jeden fakt. Otóż po wystąpieniu księdza arcybiskupa do Sądu Lustracyjnego o autolustrację, Instytut Pamięci Narodowej stwierdził, że nie chce wydawać dokumentów "cząstkowych". Dlaczego więc zarówno ludziom rzecznika praw obywatelskich, jak i Kościelnej Komisji Historycznej wydał je bez żadnego wahania? "W tym przypadku stosować będziemy takie procedury, jak przy każdym innym wniosku sądu czy rzecznika interesu publicznego: zarządzamy kwerendę akt, występujemy do oddziałów IPN, kompletujemy całość odpowiedzi i wtedy przesyłamy wszystko sądowi" - argumentował rzecznik IPN Andrzej Arseniuk. Ciekawe, że zupełnie inaczej stało się z byłym ministrem Andrzejem Krawczykiem, którego dokumenty niemal natychmiast dotarły do sądu, dzięki temu proces mógł odbyć się tuż przed likwidacją Sądu Lustracyjnego...

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
5°C Czwartek
rano
11°C Czwartek
dzień
12°C Czwartek
wieczór
9°C Piątek
noc
wiecej »