Reklama

Abp Wielgus: Nie byłem kapłanem zwiedzionym przez system

Zapis rozmowy z księdzem arcybiskupem Stanisławem Wielgusem, którą 29 grudnia 2006 r. przeprowadził na potrzeby Instytutu Pamięci Narodowej dr Jan Żaryn, dyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN publikuje Nasz Dziennik. Jest to wersja, która 5 stycznia 2007 r. wysłana została z redakcji Katolickiej Agencji Informacyjnej do autoryzacji. Tekst nieautoryzowany.

Reklama

- Nie. Jak powiedziałem, pracowałem w Międzywydziałowym Zakładzie Historii Kultury Średniowiecza i tam obowiązywała inna hierarchia. Nie miałem żadnych zajęć dydaktycznych. To było stanowisko asystenta dokumentacji naukowej - tak się to nazywało. Później był chyba adiunkt, ale to już po pewnym czasie. - W 1972 roku. - Tak, już chyba wtedy. - A pamięta Ksiądz Biskup taką historię, która się wówczas wydarzyła. Mianowicie rektorem był już wtedy ks. prof. [Mieczysław] Krąpiec i zaczęły powstawać wśród młodzieży studenckiej takie środowiska związane za chwilę z poważną opozycją. Między innymi pan Janusz Krupski, który zostanie asystentem na KUL-u. - Wydział Humanistyczny? - Tak, z Wydziału Humanistyki. I oni sprzeciwili się w pewnym momencie - to był bodaj rok 1972 czy 1973 - takiej sytuacji, że oto ks. rektor Krąpiec zgodził się na funkcjonowanie na terenie KUL-u, katolickiej uczelni, Socjalistycznego Związku Studentów Polskich, czyli organizacji ateistycznej z założenia. - Ja tego nie odnotowuję. To była sprawa wcześniejsza z tego, co pamiętam, że ZMP powstało jeszcze w czasach stalinowskich. Nawet niektórzy późniejsi pracownicy Polskiej Akademii Nauk, wykształceni w KUL - kilka takich osób było - oni to organizowali. Ale to było jeszcze przed Październikiem. - No tak. Mnie chodzi o lata 70. Opowiadał mi Janusz Krupski, że pojechali do Księdza Prymasa do Warszawy z taką pretensją czy skargą na prof. Krąpca, która to skarga zaowocowała - przynajmniej jak on opowiadał - tym, że z jednej strony, jak to Ksiądz Prymas ostro zareagował wobec tychże studentów, twierdząc, że nie wolno im podważać autorytetu rektora. Ale swoimi drogami spowodował, że SZSP się tam nie pojawił. - Być może mnie wtedy nie było, bo ja byłem na stypendium Humboldta od 1973 roku. - Zanim dojdziemy do czasów, kiedy Ksiądz wyjechał na to pierwsze stypendium, to czy ta data 1967 roku Księdzu Biskupowi z czymś się kojarzy? Według dokumentacji, był to ten moment, kiedy odbyły się pierwsze rozmowy. - W tym roku wyjeżdżałem do NRD. Była wymiana ze studentami, którą organizował Kościół. Wówczas poszedłem na milicję po ten paszport i pierwsze zdanie było takie: "Dlaczego ksiądz występuje przeciw Polsce Ludowej? Bo księdza nawet gazety opisują". Bo mnie opisano 2 lata wcześniej. Ja odpowiedziałem, że nie pamiętam, żebym przeciw Polsce Ludowej coś głosił. Byłem wikariuszem w Lublinie. Na co on mi odegrał z taśmy fragment mojego kazania. I tyle. Rozmowa toczyła się na tematy ogólne. - Na tematy ogólne, tzn. na tematy KUL-u? - Nie. Na temat Niemiec, na temat NRD. Na temat muru berlińskiego, z tego, co pamiętam. Akurat to było świeże. - A czy on się przedstawił jako funkcjonariusz IV Wydziału SB w Lublinie, Komendy Wojewódzkiej? - Nie. Przedstawił się jako ktoś od paszportów. - To była pierwsza rozmowa, a następne? - Później zdarzało się, jak były jakieś okazje. Ja na przykład miałem wiatrówkę, strzelbę. I trzeba było przedłużać pozwolenia na wiatrówkę. Przy takich okazjach natychmiast się znajdywał. - Aktywizował się. - Tak. Ten sam. Dzwonił czasem. Ja mieszkałem w takich warunkach, że nie bardzo były możliwe jakiekolwiek spotkania. Ale tego rodzaju kontakty to były naprawdę sporadyczne. Czasem to się tak zdarzało raz na rok. - Ale czasem częściej. - Tak, czasem częściej. - Według tej dokumentacji, jak próbowałem liczyć, to dużo tych spotkań się odbyło. Oczywiście ten funkcjonariusz też liczył według swoich miar, ale wyliczył do 1973 roku 50 rozmów. - Coś takiego. Mnie nie było w Lublinie, byłem w Hrubieszowie przez rok. - A pamięta Ksiądz jakąś rozmowę z początków 1968 roku? Albo w okolicach Bożego Narodzenia 1967 roku? - Nie pamiętam. - Funkcjonariusze SB oczywiście interesowali się na terenie Lublina głównie tymi środowiskami najbardziej ciekawymi. Czyli właśnie Katolickim Uniwersytetem Lubelskim, interesowali się - rzecz jasna - różnymi konfliktami czy personaliami, charakterystykami księży. Nie pytali się o to? - Absolutnie nie pamiętam. Mam w swojej świadomości jedno: że nigdy o nikim nie mówiłem źle. Nigdy. Może to jest oczywiście mylne, ale mam taką świadomość, że nikogo nie skrzywdziłem. - Ale pozytywnie mówił Ksiądz? - Być może. Ale jeśli tak, to były to rozmowy na takim stopniu ogólności, o sytuacji ogólnej w kraju, o sprawach ekonomicznych, które się działy. - A takich konkretnych pytań nie zadawali? Na przykład co Ksiądz myśli na temat swojego promotora ks. prof. [Mieczysława] Żywczyńskiego? - Nie. Gdyby takie pytanie padło, to myślałbym dobrze i mówiłbym dobrze. Absolutnie niemożliwe, żebym ja mówił coś takiego. - Ja nie twierdzę, że Ksiądz Biskup powiedział coś negatywnego, tylko chodzi mi o sposób prowadzenia przez nich rozmów. - Minęło 40 lat. Ja już nie pamiętam. - Choćby w tej książce, którą Księdzu Biskupowi przekazałem - tam są wydane przez IPN różnego typu instrukcje opracowywane przez funkcjonariuszy SB. Wśród tych instrukcji jest przedstawiona cała procedura werbunkowa. Jak oni powinni się zachowywać, żeby uznać, według swojego oglądu rzeczywistości, że kapłan spełnia już warunki, by zostać tajnym współpracownikiem. - Nigdy nie uważałem się za świadomego współpracownika, nic nie podpisywałem - w tych relacjach. Dopiero jak jechałem do Niemiec... - Jeśli można, to poczekajmy na te Niemcy. Rozumiem, że chodzi o 1973 rok?

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
7°C Wtorek
dzień
9°C Wtorek
wieczór
9°C Środa
noc
9°C Środa
rano
wiecej »

Reklama