Abp Wielgus: Nie byłem kapłanem zwiedzionym przez system

Zapis rozmowy z księdzem arcybiskupem Stanisławem Wielgusem, którą 29 grudnia 2006 r. przeprowadził na potrzeby Instytutu Pamięci Narodowej dr Jan Żaryn, dyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN publikuje Nasz Dziennik. Jest to wersja, która 5 stycznia 2007 r. wysłana została z redakcji Katolickiej Agencji Informacyjnej do autoryzacji. Tekst nieautoryzowany.

- I z tego wyjazdu był jakiś raport? - Nie mam pojęcia. - Według tej dokumentacji, spotyka się Ksiądz z płk. Mroczkiem, który Księdza prowadził, bądź z płk. Mazurkiem - to są dwa przewijające się nazwiska. W ogóle w tym okresie 1973-1978 tych panów było dwóch? - To był już ktoś inny. Ktoś inny w Lublinie. I ktoś inny w Warszawie. - Rozumiem. To nie ci dwaj panowie? - Nie. To był inny człowiek. - To by się zgadzało. Być może był to płk. Mazurek. Tam szczególnie jedna postać zainteresowała Służbę Bezpieczeństwa. Twierdzili, że Ksiądz o tej osobie opowiadał. Chodzi o panią dr Elizabeth Piltz. - To była moja koleżanka z Fundacji Humboldta. Spotkaliśmy się kiedyś, utrzymywaliśmy kontakty. Zresztą była tam jej rodzina. U tej rodziny, czyli u brata i matki, przebywałem jakiś czas. - A gdzie ona mieszkała? - W Uppsali. - Czym się zajmowała? - Była historykiem bizantyjskim. - A z innymi osobami z polskiego środowiska spotykał się Ksiądz? - Nie. - Znowu jest pewna niespójność pamięci i przekazu. Zdaniem funkcjonariuszy, Ksiądz miał tam wypełnić pewne zadania. Po powrocie z Uppsali i ze Sztokholmu rozmowa była dla nich sprawdzeniem, czy zadania zostały wykonane. Taki jest sposób narracji prowadzonej w dokumentacji. Taka to była mentalność: oni wyznaczają zadania. - To nie była czyjakolwiek decyzja, ja wyjechałem tam z własnej woli. - To jasne. Ale czy ten wyjazd do Szwecji był poprzedzony rozmową? Takim "zadarniowaniem", mówiąc językiem SB? - Nie. Tego absolutnie nie kojarzę. - Na przykład, żeby Ksiądz skontaktował się z polskimi środowiskami. - Nie. Nie miałem pojęcia, że w ogóle są takie. - Nie był Ksiądz w Domu Polskim w Sztokholmie? - Nie. Absolutnie nie. - I nie wiedział Ksiądz, że takie instytucje istnieją? - Nie. W Uppsali i gdzieś tam w Visby na Gotlandzie. - Potem jedzie Ksiądz jeszcze raz do Niemiec, do Monachium w 1978 roku. Jakie były tam okoliczności? Rozumiem, że okoliczność była naukowa: habilitacja. Jakie były wówczas plany Księdza? - Dokończyć habilitację. I to zrealizowałem. - A jak długo zamierzał Ksiądz przebywać w Monachium? - Pół roku. Bo na pół roku miałem stypendium. - I znowu, zanim Ksiądz pojechał, odbyła się rozmowa? - Zdaje się, że był ktoś z Wywiadu. - Opowiadał, jakie proponuje zadania? - Owszem. O ile pamiętam, to żeby w jakiś sposób zbliżyć się do Wolnej Europy. - A konkretnie? - Już nie pamiętam. - Ponieważ jest taka dokumentacja, z której wynika, że nie mogła powstać bez Księdza udziału. Chodzi o rozmowy z ks. Tadeuszem Kirschke w polskim kościele św. Barbary. Ksiądz Kirschke był kapelanem RWE. - Byłem w tym kościele raz i to była zupełnie przypadkowa rozmowa na tematy ogólne. Trwało to kilka minut. - Ale relacja z tego powstała. - Może komuś z kolegów o tym opowiadałem. Nie kryłem się z tym wśród kolegów. - Ale nie chodzi o rozmowy wśród kolegów, tylko podczas rozmowy z funkcjonariuszem. - Nie pamiętam, żebym to opowiadał. - To skąd oni mogli to wiedzieć? - Mógł powiedzieć ktoś z mojego otoczenia. - Ale to był raport z rozmowy z Księdzem, gdzie między innymi jest zapisane, że odbył Ksiądz dwie rozmowy z księdzem Tadeuszem. - To jest absolutne kłamstwo. To była przypadkowa rozmowa. Chciałem być w tym kościele na Mszy św. i byłem. Później podszedłem do księdza i porozmawiałam z nim dwie minuty.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12°C Wtorek
wieczór
9°C Środa
noc
5°C Środa
rano
8°C Środa
dzień
wiecej »