Abp Wielgus: Nie byłem kapłanem zwiedzionym przez system

Zapis rozmowy z księdzem arcybiskupem Stanisławem Wielgusem, którą 29 grudnia 2006 r. przeprowadził na potrzeby Instytutu Pamięci Narodowej dr Jan Żaryn, dyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN publikuje Nasz Dziennik. Jest to wersja, która 5 stycznia 2007 r. wysłana została z redakcji Katolickiej Agencji Informacyjnej do autoryzacji. Tekst nieautoryzowany.

- Już nie pamiętam. W Śródmieściu, niedaleko Pałacu Kultury. Przede wszystkim poszedłem do biskupa Piotra Kałwy i opowiedziałem mu to, że mnie wzywają. Zapytałem, co mam robić? Powiedział: "Jedź, ale bądź ostrożny". - A o tych wcześniejszych rozmowach Ksiądz wspominał? - Wspominałem, że ktoś taki interesuje się mną. Że dzwoni, że przychodzi. W związku z tym biskup również radził ostrożność, żeby nie podejmować żadnych działań przeciw komukolwiek. Aby to minimalizować. Pojechałem pod wskazany adres, wyglądało to jak zwyczajny dom. - Było to mieszkanie prywatne? - Tak, puste. Widocznie służyło w takich sytuacjach. - Czy było to gdzieś przy ulicy Złotej? - Naprawdę nie pamiętam. Gdzieś w rejonie pl. Defilad. Przedstawili się, że są z Wywiadu. - Tym razem się przedstawili? Pułkownik Mroczek, tak? - Nie pamiętam. Powiedzieli mi, że zgoda na mój wyjazd zależy od tego, czy podejmę współpracę z nimi. A na czym ona miałaby polegać? Na tym, żeby wejść do Osteuropa Instytut w Monachium. Powiedziałem, że pierwszy raz tam jadę i nie mam pojęcia, co to jest. Powiedzieli, że chodzi o to, żeby ogólnie się zorientować. Próbowano nawet uczyć mnie, jakie mam podjąć tam działania, żeby nawiązać kontakt. Usiłowano przekazać mi taki sposób porozumiewania się. Jeżeli znajdę coś ciekawego, to w jaki sposób ich zawiadomić. - Jaki to miał być sposób? - Przede wszystkim miałem pojechać do Salzburga. Miałem wysłać kartkę z kwiatami na określony adres w Lublinie, a potem miałem pojechać do Salzburga. Oczywiście nie podjąłem absolutnie żadnych działań. - Ale zgodził się Ksiądz na to? - Nie podpisywałem wtedy absolutnie nic. Napisałem tylko, co będę robił w Niemczech, bo to mi polecili napisać. Z tego, co pamiętam, to napisałem, że będę tam szukał rękopisów w Bibliotece [Bayerischebibliothek] i w innych bibliotekach. I z tego, co pamiętam, napisałem, że nie podejmę żadnych działań przeciw Polsce Ludowej. - I to podpisał Ksiądz swoim imieniem i nazwiskiem? - O ile pamiętam, to tak. - A to, o czym Ksiądz mówił, czyli to, co Służba Bezpieczeństwa klasyfikowała jako instrukcję bądź notatkę dotyczącą drogi łączności - to są różne nazwy, które funkcjonują w terminologii Wywiadu. Osoby, które były wysyłane z ich punktu widzenia w roli przeszkolonych agentów, którzy mieli zbierać informacje i przenosić je, podpisywali się pseudonimem pod instrukcją. Funkcjonariusze spisywali na maszynie czy w jakiejś innej formie efekty szkolenia i przedkładali do podpisania informatorom. - Nie podpisywałem niczego takiego. Absolutnie nie. - W takim razie, dlaczego takie doku menty mogły się zachować? - Wtedy nic nie podpisywałem. Napisałem tylko coś takiego własnoręcznie. - Kiedy Ksiądz to pisał? - W 1974 roku. - Właśnie o tej sytuacji mówimy. - Ja miałem wtedy wyraźną świadomość, żeby czegoś takiego nie podpisywać. Absolutnie nie pamiętam, żebym cokolwiek podpisywał. - Bo zachowały się dokumenty, z których wynika, że to, co Ksiądz mi mówi, to wszystko się zgadza w tej dokumentacji: o Salzburgu, o kartce z kwiatami. - A czy ja byłem w Salzburgu i wysłałem tę kartkę? - Nie. - I o to chodzi. - Ale jest też podpis pod tą instrukcją łącznikową. Pod tym, co określa, w jaki sposób ma się Ksiądz kontaktować w Salzburgu. Nie pamięta Ksiądz, żeby coś takiego podpisywał? - Nie pamiętam tego. Mam w pamięci tylko to, że napisałem to własnoręcznie. Zostawiono mnie tam na parę godzin. - To się zgadza. Ale czy na parę godzin? - Tak. Dano mi kilka numerów "Kultury" jako lekturę. Później byłem w kawiarni. Wiem, że zrobili zdjęcie - na to zwróciłem uwagę. Tyle co pamiętam. - A nie nocował Ksiądz w tym mieszkaniu? - Nie pamiętam, żebym nocował. - Nie umiem sobie tego psychologicznie wytłumaczyć, bo ja również miałem różne przeżycia dotyczące Służby Bezpieczeństwa, ZOMO i inne przygody w latach 80. i dla mnie było to na tyle traumatyczne przeżycie, że ja pamiętam każdą minutę. Może też wydaje mi się to tak dzisiaj, mimo że upłynęło dwadzieścia parę lat od tego wydarzenia. Wydawało mi się, że dla Księdza Biskupa to było jednak dość nieprzyjemne przeżycie - ten pobyt w mieszkaniu SB. Tam jest notatka, że Ksiądz był nie kilka godzin, ale kilka dni. - Nie. Absolutnie nie. Rano przyjechałem, a wieczorem odjeżdżałem. - To tu jest zdecydowana rozbieżność. Podobnie jak w sprawie tego podpisu. Czy Adam Wysocki nic Księdzu nie mówi? - Nie, nic mi to nie mówi. - Adam lub Adam Wysocki, takie imię i nazwisko? Proszę się zastanowić. Ja nie chcę narzucać żadnych rzeczy, natomiast to są poważne sprawy dla nas wszystkich. To, o czym teraz rozmawiamy, jest ważne dla całego Kościoła w Polsce. I ta dokumentacja jest. Rzeczywiście zgadza się to, co Ksiądz pamięta, jeśli chodzi o tę notatkę odręczną, ona jest dwustronicowa. W niej jest napisane, co Ksiądz zamierza robić w Monachium, i podpisana imieniem i nazwiskiem. Ale niestety, ten charakter pisma jest na innych dokumentach. - Czyżbym wyrzucił to z pamięci? - Nie wiem. - Tych dokumentów nie może być dużo. - Nie. Ale są. - Jakieś sprawozdanie później złożyłem, banalne zresztą. - Do jednego sprawozdania chciałem wrócić, ale to później, bo to było już nie z tego roku 1973, tylko później z 1978 roku. Ale zaraz do tego dojdziemy, jeśli można, natomiast ja będę cierpliwie czekał, jeśli się w pamięci odkryje, to wrócimy do tej kwestii. Ale potem Ksiądz wyjechał również do Szwecji? - Tak, był taki wyjazd.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
6°C Sobota
wieczór
4°C Niedziela
noc
3°C Niedziela
rano
5°C Niedziela
dzień
wiecej »