Parlament Hondurasu uchwalił rezolucję, przekazaną 25 lipca prezydentowi kraju. Zgodnie z jej brzmieniem Manuel Zelaya winien zażądać, by Hugo Chávez publicznie przeprosił kard. Óscara Andrésa Rodrígueza Maradiagę.
Prezydent Wenezueli zaatakował arcybiskupa stolicy Hondurasu 23 lipca, po tym, jak ten skrytykował jego posunięcia prowadzące do totalitaryzmu. Chávez nazwał purpurata „imperialistycznym pajacem” i „papugą” powtarzającą zarzuty Waszyngtonu wobec władz Wenezueli. Arcybiskup Tegucigalpy jest powszechnie szanowany w Hondurasie. Liczni politycy, przedsiębiorcy, dziennikarze i obrońcy praw człowieka są tam oburzeni atakami ze strony prezydenta Wenezueli. Przypomina się zaangażowanie hierarchy w pomoc ubogim. W czerwcu 2007 r. został on przewodniczącym Caritas Internationalis. Manuel Zelaya jeszcze przed rezolucją parlamentu zapowiedział, że wyjaśni telefonicznie Chávezowi, kim jest kard. Rodríguez Maradiaga. Honduraski prezydent podkreślił, że arcybiskup stolicy stawał zawsze w obronie najbiedniejszych klas uciśnionych ludów i krytykował wszelkiego typu imperializm. Na eskalację ataków Cháveza na Kościół zwrócił uwagę abp Baltazar Porras. Były przewodniczący konferencji biskupów Wenezueli stoi obecnie na czele komisji episkopatu ds. mediów i kultury. Został też niedawno wiceprzewodniczącym CELAM. Przypomniał on, że w maju lewicowy prezydent zaatakował samego Benedykta XVI. Zażądał od niego przeproszenia ludów tubylczych Ameryki Łacińskiej, że nie mówił na temat „holokaustu”, jakiego miały one rzekomo doznać ze strony katolików. Celem najnowszej napaści słownej Cháveza stał się kard. Rodríguez Maradiaga. Ataki na Kościół – stwierdził abp Porras – służą odwróceniu uwagi od istotnych problemów. Należą do nich reforma konstytucji przewidująca stałe ponawianie kadencji prezydenta oraz ideologizacja wychowania dzieci i młodzieży.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.