Trzy czwarte Amerykanów opowiada się za rozwiązaniem kryzysu w Syrii poprzez międzynarodowe porozumienie o kontroli broni chemicznej w tym państwie - wynika z sondażu Reuters/Ipsos, którego wyniki opublikowano w piątek.
Tylko 25 proc. ankietowanych było przeciwnych użyciu dyplomacji do rozwiązania kryzysu spowodowanego przez atak chemiczny na przedmieściach Damaszku z 21 sierpnia.
Z sondażu wynika, że przemówienie do narodu, które prezydent Barack Obama wygłosił w ub. wtorek nie wpłynęło na zmianę niechętnego podejścia większości Amerykanów do angażowania się w wojnę domową w Syrii.
62 proc. uczestników sondażu przeprowadzonego na reprezentatywnej grupie 776 osób, wyraziło przekonanie, że Stany Zjednoczone nie powinny interweniować w Syrii. Tyle samo Amerykanów było przeciwnych interwencji tydzień wcześniej.
Z kolei 65 proc. pytanych oświadczyło, że w problemy Syrii "nie powinniśmy się wtrącać". Tyle samo wyraziło taki pogląd tydzień wcześniej. 33 proc. było przeciwnego zdania.
Reuter zauważa, że tym samym większość ankietowanych odrzuciła argument Obamy, iż USA powinny zaangażować się w Syrii aby zapobiec rozprzestrzenianiu się broni chemicznej, co mogłoby zagrozić bezpieczeństwu narodowemu Amerykanów.
"Jeśli chodzi o interwencję w Syrii to poparcie społeczne jest ustabilizowane. Popiera ją mniej niż co piąty Amerykanin" - powiedziała pracowniczka instytutu Ipsos Julia Clark.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.