Reklama

Od chleba z serem do zupy czekoladowej

Co jedzono podczas Wigilii w roku 1494? A w 1792 ? Albo 1899? Na historyczną podróż po wigilijnych stołach zaprosił Dziennik.

Reklama

Po powrocie do domu Szlawskiemu trudno było zasnąć po tylu emocjach, a był to przecież dopiero wstęp do kolejnych dwóch dni zabaw, kiedy to sąsiedzi odwiedzali się nawzajem, zawsze pamiętając o obfitym poczęstunku. W czasie nabożeństwa na świętego Szczepana (26 grudnia) obsypywano się w kościele owsem, co miało gwarantować urodzaj w nadchodzącym roku. Obchodzono wówczas także trzeci dzień świąt Bożego Narodzenia (27 grudnia, świętego Jana Ewangelisty), w którym święcono wino. Tak odmieniony trunek był uważany za doskonałe lekarstwo na gardło i zęby. Nikt nawet nie przypuszczał, że to ostatnie Boże Narodzenie w wolnej Rzeczpospolitej. Dwa miesiące później, 1 marca roku 1793, do miasta wkroczyły oddziały Prusaków. Dla Łowicza rozpoczynał się okres 125 lat zaborów. Warszawa 1899 Tłum i kozacy - były to dwie pierwsze rzeczy, które Jadwiga i Franciszek Brzezińscy ujrzeli tuż po skręceniu w Krakowskie Przedmieście. Dzień był zimny, bezśnieżny i ponury. Ulice stolicy spowijała mgła, a nad głowami gapiów kłębiły się szare zwały chmur wiszących nisko nad miastem. Obok kozackich patroli stali policjanci, skrupulatnie sprawdzający, czy ściągający ze wszystkich stron warszawiacy mają stosowne zaproszenia. U wylotu ulicy Trębackiej tłoczyła się wielka ludzka masa, w której przeważali studenci. W oddali było widać wielki, wciąż zasłonięty pomnik. W chwili gdy zegary wybiły dziesiątą, na miejscu zjawił się arcybiskup Popiel, a po nim Henryk Sienkiewicz prowadzący córkę Adama Mickiewicza panią Marię Górecką. Tłum ucichł i w tej niezwykłej ciszy dało się słyszeć dzwonek, który był sygnałem do opuszczenia płacht z monumentu. Ksiądz Siemiec z kościoła Karmelitów poświęcił spiżową sylwetkę w surducie, a z katedry dobiegł dźwięk dzwonów. Nie przemawiano, bo nie było potrzeby. Tylko u stóp postumentu od razu zaczęła rosnąć góra kwiatów, wiązanek i wieńców. Tak właśnie rozpoczął się dzień wigilijny w okupowanej przez Rosjan Warszawie Roku Pańskiego 1899. Odsłonięcie pomnika Adama Mickiewicza uwieńczyło trwającą dziesięć miesięcy narodową kwestę. Patriotyczna uroczystość nie mogła jednak zakłócić idących pełną parą przygotowań do wigilijnej kolacji. Sklepy przeżywały oblężenie, na wszystko byli dziś chętni, wszystko się sprzedawało: zabawki zwykłe i mechaniczne, perfumy, ubrania, ozdobne pugilaresiki, ramki na fotografie, książki, lunety, łyżwy, wachlarze, szkatułki. Równie dobrze szedł handel na placach i ulicach, gdzie gromady wyrostków osaczały przechodniów, oferując im nieco inny asortyment: ozdoby choinkowe, ręcznie strugane drewniane zabawki, wiatraczki, pierniki i wstążki czy szklane paciorki. W domach stały już przystrojone choinki wigilijne, bez których nie wyobrażano sobie świąt Bożego Narodzenia, choć jeszcze pół wieku wcześniej nie brakowało i takich, co sarkali na ten niemiecki obyczaj. Przyjął się jednak, i podarki, które wręczano kiedyś bliskim w Warszawie na Nowy Rok, teraz trafiały właśnie pod choinkę. W trakcie Wigilii najpierw łamano się opłatkiem z miodem, by potem przystąpić do wieczerzy. Na stół zaś trafiały, tak jak zawsze, ryby: lin w śmietanie, szczupak po żydowsku czy karp w szarym sosie. Nie brakowało zup na grzybach, barszczu, a w niektórych domach nawet zupy czekoladowej przygotowywanej tylko raz w roku. Jabłka, orzechy czy słodkości miały wieńczyć ucztę. W zależności od zasobności domowych portfeli mogły to być marcepany wiedeńskie, krymskie winogrona albo mandarynki w cukrze. Część drobnych łakoci zawsze czekała na kolędników, zwykle chłopców z Powiśla, których szopki nie były może tak piękne jak krakowskie, ale przygotowane z nie mniejszym sercem i zapałem. Nazajutrz z pewnością niejedna ferajna zastuka do drzwi. Zmierzchało. Państwo Brzezińscy wracali do domu po długim dniu ostatnich drobnych zakupów. Gasły już światła w witrynach sklepów, coraz rzadziej słychać było dzwonki konnych tramwajów. Warszawa zastygała w świątecznym oczekiwaniu. Na pomnik Mickiewicza zaczynały opadać pierwsze płatki śniegu. Zaczynała się noc narodzenia, ale kraj czekał też na zmartwychwstanie.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
4°C Poniedziałek
rano
9°C Poniedziałek
dzień
10°C Poniedziałek
wieczór
6°C Wtorek
noc
wiecej »

Reklama