Wobec narastania całkiem nowych problemów związanych choćby z bioetyką zaobserwować można powrót do tradycyjnego myślenia. Z powodu bioetycznych dylematów Kościół powraca do myślenia w duchu najbardziej dogmatycznego naturalizmu - powiedział w rozmowie z Dziennikiem Gianni Vattimo, filozof, jeden z najwybitniejszych współczesnych myślicieli europejskich.
Nie przypadkiem prace ateistów stały się tak popularne po upadku sowieckiej wersji komunizmu, do którego przyczynił się także papież Jan Paweł II. Kiedy wielkie projekty ideologiczne legły w gruzach, wzmogła się aktywność sekt religijnych, ruchów New Age. Ludzie przestali również ufać, że nauka może przynieść satysfakcjonującą odpowiedź na etyczne dylematy. To wzmożone zainteresowanie religią jest jednak opacznie interpretowane przez przedstawicieli hierarchii kościelnych jako szansa na przywrócenie dominacji jednego systemu wartości. - Czy "nowi ateiści" mają do zaproponowania swoim czytelnikom jakieś nowe przekonujące argumenty przeciwko wierze? - Fenomen tych autorów związany jest z problemem teologicznego fundamentalizmu. Autorzy tacy jak Hitchens, Dawkins - we Włoszech wyrazicielem podobnych myśli jest Piergiorgio Odifreddi - podnoszą kwestię wojen religijnych. Głoszą stary pogląd, znany przynajmniej od czasów francuskiego oświecenia, że zniknięcie religii położyłoby kres wojnom. Zanik wiary religijnej miałby przynieść nam pokój. Tymczasem trudno o bardziej błędny pogląd - problem leży nie w religii, lecz w jej wykorzystywaniu do politycznych celów. Wojny religijne to problem przede wszystkim polityczny, a nie teologiczny. Dlatego bardzo wiele znanych mi osób wierzących w ogóle nie przejęło się krytyką płynącą ze strony Dawkinsa czy Hitchensa. - W swoich książkach postuluje pan nie tyle porzucenie religii, co opowiedzenie się za jej "słabą" wersją - otwartą i całkowicie pozbawioną dogmatów. Przykładem tak rozumianej religii miałoby być "kenotyczne chrześcijaństwo" podkreślające człowieczeństwo Chrystusa i akcentujące pozbycie się przez niego atrybutów wszechpotężnego Boga... - Uważam, że chrześcijaństwo powinno się stać - by tak rzec - bardziej chrześcijańskie. Powinno porzucić pretensje do posiadania ostatecznej prawdy na temat struktury rzeczywistości. W przeciwnym wypadku znów stanie się stroną w wojnie między religiami. Esencją chrześcijańskiego nauczania jest według mnie miłosierdzie. Kiedy Kościół naucza miłosierdzia, tworzy przestrzeń dla pluralizmu, koegzystencji różnych religii. W dobie globalizacji, gdy rozprzestrzenia się wiedza o rozmaitych wierzeniach religijnych i zaczynają one ze sobą konkurować, chrześcijaństwo nie może być dogmatyczne. Dzisiejsi ateiści opowiadają się przeciwko przelewaniu krwi w imię Boga, ale nie dostrzegają, że za przemocą tylko pozornie stoją motywacje religijne. Owszem, zarówno Bush powołujący się na Boga, jak i terroryści cytujący Koran uzasadniają swoje działania wiarą religijną. Zadaniem chrześcijaństwa jest jednak ukazanie hipokryzji skrywającej się za nabożnymi formułami. Stosowanie przemocy w imię boże ma przyczyny "ludzkie, arcyludzkie" - jak powiedziałby Nietzsche - rozwarstwienie ekonomiczne, nierówne prawa. Choć wojujące strony powołują się na wiarę, w gruncie rzeczy walczą o swoje doczesne interesy. Być może jakimś remedium byłoby postulowane przez ateistów wykluczenie religii ze sfery publicznej.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.