Kazanie jak siekiera

Kazanie powinno być jak siekiera, którą rozrąbuje się zamarznięty staw, tymczasem kaznodzieja często gdacze jak kura nad zniesionym jajem - powiedział Gazecie Wyborczej ks. Eugeniusz Burzyk, duszpasterz środowisk twórczych diecezji bielsko-żywieckiej.

- Wszystkim podobają się krótkie kazania? A starsi nie wolą, by ksiądz mówił trochę dłużej? - Nie słyszałem, żeby komuś nie podobało się kazanie dlatego, że jest krótkie. Kilka razy ktoś czegoś nie rozumiał i prosił o wyjaśnienie. Może za bardzo rozpuściłem ludzi (śmiech). Najciekawsze jest to, że właśnie osoby starsze najbardziej doceniają fakt, że mówię krótko. Także ze względów zdrowotnych. Podczas mszy ksiądz jest w komfortowej sytuacji, bo może usiąść, czas płynie mu szybciej, kiedy mówi, tymczasem ludzie często stoją całą mszę. - Czy są tematy, których nie porusza ksiądz w kazaniach? - Nigdy nie mówię o polityce. Nawet nie zachęcam ludzi do pójścia na wybory, bo jak ktoś nie rozumie, że jego głos się liczy, to ja mu też tego nie wytłumaczę. Mamy uczyć Ewangelii i polepszać życie ludzi, a nie zajmować się polityką, która zawsze dzieli, często budzi w ludziach emocje, a nawet agresję. - Dlaczego wrzuca ksiądz swoje kazania do internetu? - Wrzucam je zawsze co najmniej dzień przed ich wygłoszeniem. Niedzielne kazania są w sieci już w piątek. Robię to po to, by zachęcić ludzi do przyjścia na mszę, żeby mogli się do niej lepiej przygotować. - I nie boi się ksiądz, że ktoś je "ukradnie"? Wczoraj pisaliśmy w "Gazecie" o tym, że niektórzy księża szukają kazań w internecie i powtarzają je na swoich mszach. - Jeśli jakiś kapłan skorzystałby z mojego kazania, to tylko by mnie to ucieszyło. Kapłan nie jest biznesmenem, a kazanie nie jest towarem, który można ukraść. Celem biznesu jest zysk, celem kaznodziejstwa jest doprowadzenie człowieka do Boga, do zbawienia. Jestem w stanie osobiście podziękować każdemu kapłanowi, który powtórzy moje kazanie nawet w całości. Dyskusja na temat kradzieży kazań świadczy o niezrozumieniu istoty Kościoła, ewangelizacji i duszpasterstwa. Nie spotkałem kapłana, który miałby pretensje o to, że inny kapłan wygłosił jego kazanie. Kiedy prawie siedem lat temu zaczynałem publikować moje kazania w internecie, nie przypuszczałem, że codziennie będzie je czytać ok. 500 osób, że powstaną z nich dwie książki, że będę występował w programach radiowych i telewizyjnych. Wierzę, że dzięki temu doprowadzę do Boga więcej ludzi. - Czy księża, którzy korzystają z kazań innych kapłanów, powinni podawać źródło, z którego korzystali? - Kazania publikuje się po to, by były pomocą dla innych księży. Wierni raczej nie czytają książek z kazaniami. Trudno wyobrazić sobie, że kaznodzieja w trakcie kazania mówi: "A teraz zacytuję fragment kazania księdza Eugeniusza Burzyka". Jeżeli ktoś cytuje moje kazanie, to znaczy, że uznał je za dobre - czyli takie, które jest w stanie poruszyć ludzi. Czy kapłan potrzebuje czegoś więcej? Przecież pracuję nie dla własnej popularności, sławy czy pieniędzy, ale dla Boga.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8
9 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 1 2 3 4 5 6
17°C Niedziela
wieczór
17°C Poniedziałek
noc
17°C Poniedziałek
rano
26°C Poniedziałek
dzień
wiecej »