Kazanie jak siekiera

Kazanie powinno być jak siekiera, którą rozrąbuje się zamarznięty staw, tymczasem kaznodzieja często gdacze jak kura nad zniesionym jajem - powiedział Gazecie Wyborczej ks. Eugeniusz Burzyk, duszpasterz środowisk twórczych diecezji bielsko-żywieckiej.

- Co jeszcze jest księdzu potrzebne do pracy nad kazaniem? - Kolorowe flamastry i zakładki do zaznaczania fragmentów w książkach. Jak czytam ciekawą książkę, to jest cała zakreślona. Na przykład "Dziennik Galernika" Imre Kertésza cały zakreśliłem, a u Jadwigi Staniszkis tylko parę rzeczy, aż się zdziwiłem. Tego bazgrania po książkach niektórzy ludzie nie potrafią zrozumieć. Zaznaczam poszczególne fragmenty różnymi kolorami, robię adnotacje na marginesach, a z tyłu skorowidz. Teraz mam trochę łatwiej, bo tylko zakreślam coś żółtym pisakiem, potem specjalnym skanerem w formie długopisu wprowadzam do komputera, do bazy danych, która moim zdaniem jest perfekcyjna. Znajduje się w niej 2,5 tysiąca podzielonych tematycznie cytatów. Wpisuję hasło np. "miłość" albo "tęsknota", a komputer szuka pasujących cytatów. Pojawiają się oczywiście ze źródłem i informacją, czy i kiedy już je wykorzystywałem w kazaniu. - To może sprawdzimy, jak to działa? - Proszę podać hasło, pierwsze, które przyjdzie paniom do głowy. - Koty. Ewa bardzo lubi koty, ma kilka w domu... - Proszę bardzo: "Pies myśli sobie tak: Mój pan dba o mnie, daje mi jeść, zabiera na spacer; mój pan jest bogiem. Kot natomiast, widząc postawę swojego właściciela, stwierdza: Skoro jestem w centrum troski i zainteresowania, to chyba jestem bogiem". Jeszcze tego nie wykorzystałem. - Do pisania i głoszenia kazań trzeba mieć talent? - Przede wszystkim trzeba nad sobą pracować. Pochodzę z prostej rodziny, uczyłem się w szkołach technicznych, byłem górnikiem. Kiedy postanowiłem zostać księdzem, najbardziej bałem się właśnie kazań. Byłem przekonany, że sobie z nimi nie poradzę. Myliłem się. 90 procent sukcesu księdza, mechanika czy lekarza to praca nad sobą. Dlatego za każdym razem daję oceny moim kazaniom i mam zasadę, że nie schodzę poniżej piątki. Jeśli kazanie jest na czwórkę, muszę je poprawić. - A jak wierni oceniają księdza kazania? - Chyba im się podobają. Czasem nazywają je "burzykami" od mojego nazwiska. Na Naszej-klasie w internecie obcy ludzie, których w ogóle nie kojarzę, proszą, żebym dopisał ich do listy znajomych. Kiedy pytam dlaczego, odpowiadają np.: "bo jestem fanką księdza kazań". Fanką! (śmiech) Zdarza się, że ludzie cytują moje kazania sprzed lat, których w ogóle nie pamiętam. W kazaniach cytuję też artykuły z gazet. Niedawno zacytowałem tekst o nieżyjącym już Tadeuszu Pietrzykowskim, bokserze z Auschwitz. Dodałem ten fragment w ostatniej chwili, tuż przed wyjazdem do kościoła. Okazało się, że na mszy była żona tego boksera. Przyszła do naszego kościoła przez przypadek, zazwyczaj uczęszcza na msze w innej świątyni. Bardzo się wzruszyła, kiedy usłyszała nazwisko męża. To nie był przypadek. Duch Święty musiał maczać w tym palce.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8
9 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 1 2 3 4 5 6
19°C Środa
rano
27°C Środa
dzień
29°C Środa
wieczór
25°C Czwartek
noc
wiecej »