W Rzymie zakończyła się 35. Kongregacja Generalna Towarzystwa Jezusowego. Eucharystii z dziękczynnym Te Deum w kościele del Gesu w Rzymie 6 marca przewodniczył nowy generał, o. Adolfo Nicolás SJ.
T. Hajduk SJ: Myślę, że Towarzystwo Jezusowe musi się ciągle przyzwyczajać do tego, iż zmienia się jego oblicze czy „kolor”. Obecnie prawie jedna czwarta jezuitów jest z Indii, co wcześniej nie było takie typowe. Na kongregacji wśród ponad 200 delegatów więcej niż 40 było właśnie Hindusów. Trzeba się przyzwyczajać do tego, że jest i inny sposób patrzenia i myślenia, który pozostaje ciągle w relacjach z wielkimi religiami Wschodu. Z naszej perspektywy uczymy się, że my nie jesteśmy pępkiem świata i że akcenty chrześcijańskie są rozłożone obecnie trochę inaczej niż kiedyś. Towarzystwo Jezusowe w Europie się starzeje, a rozwija się właśnie w Azji czy Afryce. Doświadczenie uniwersalności zakonu jest bardzo piękne i ciekawe, choć nieraz również i męczące. Uczy nas wzajemnej akceptacji, wzajemnego słuchania, co św. Ignacy zaleca na początku rekolekcji. W nr. 22 Ćwiczeń duchowych mówi on, że kiedy ktoś drugi ma odmienne zdanie, najpierw trzeba starać się zrozumieć, co chce powiedzieć. Jeśli się nie rozumie, należy zapytać, a jeśli i to nie pomaga i widzi się, że on błądzi, trzeba starać się go z miłością przekonać. Chodzi o to, by nie być przekonanym tylko do swojego zdania, lecz umieć słuchać drugiego wypowiadającego się z zupełnie innej perspektywy. Trudność nie polegała tylko na tym, że mówiono w obcych dla nas językach. Uważam jednak, że także jako Polacy wnieśliśmy swój wkład w tę kongregację i nie musimy się wstydzić. - Rozmawiamy po zakończeniu Mszy św. z dziękczynnym Te Deum, wieńczącej Kongregację Generalną. Co dla Ojca w tym czasie było największym przeżyciem? T. Hajduk SJ: Dla mnie bardzo mocnym przeżyciem i doświadczeniem był wybór Ojca Generała: sam proces wyboru, tych kilka dni przygotowania, modlitwy, wyrzeczeń, rozmów w parach o możliwych kandydatach. Miałem poczucie, że powoli rzecz zaczynała się klarować i potem nie było dla mnie w zasadzie innego kandydata. Mogę powiedzieć, że od początku głosowałem na obecnego generała. W sali obrad siedział naprzeciwko, tak że mogłem go obserwować rano tuż przed głosowaniem. Miałem wtedy poczucie, że czuje, iż może zostać wybrany. Myślę, że z jednej strony zaskoczyło go to, a z drugiej – był na to gotowy. Później, kiedy nowy generał przeszedł już do stołu prezydialnego, ważnym doświadczeniem było dla mnie poczucie, jakby on tam zawsze był, że to jest jego miejsce. Doświadczałem też jego zwyczajności w relacjach. Razem z nami przychodził na przerwę, żeby napić się kawy. Ustawiał się w kolejce i rozmawiał z pozostałymi. Mimo że został generałem, pozostał dalej naszym współbratem. Daje się zauważyć traktowanie tego nie jako jakiejś godności, którą się przyjmuje, ale posługi, którą podejmuje i pozostaje nadal jednym z nas. Towarzyszyło mi poczucie równości wszystkich uczestników kongregacji. W większości byli to prowincjałowie. My, którzy nie jesteśmy prowincjałami, stanowiliśmy mniejszość. Dało się jednak odczuć, że jako jezuici jesteśmy jedno. Rozm. J. Polak SJ
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.