Sprawa księdza Andrzeja ze szczecińskiego ogniska św. Brata Alberta podejrzewanego o molestowanie nieletnich powinna być rozwiązana przez archidiecezję już kilkanaście lat temu. To, że ciągnie się tak długo, wskazuje na pewien lęk przed zmierzeniem się z prawdą - mówi Dziennikowi poseł PO Jarosław Gowin.
- Do spotkania doszło wiosną ubiegłego roku. To była jedna z najbardziej przejmujących rozmów, jakie odbyłem w życiu. W mojej ocenia abp Kamiński do czasów tej rozmowy był przekonany, że ks. Andrzej jest niewinny. Powoływał się na wiele doświadczeń księży swojego pokolenia, którzy byli systematycznie poddawani rozmaitym prowokacjom ze strony SB, często skutecznie. Uważał, że ks. Andrzej - już co prawda w demokratycznej Polsce - też pada ofiarą ludzi, którzy chcą go szykanować. Wydaje mi się, że w czasie tej długiej i bardzo osobistej rozmowy, którą będę zawsze wspominał z ogromnym szacunkiem dla arcybiskupa, udało mi się go przekonać, że te zarzuty są bardzo poważne. Poinformował mnie wtedy, że toczy się śledztwo biskupie w tej sprawie i głos zabierała też Stolica Apostolska, która nakazała je kontynuować, mimo że zarzuty już się przedawniły. Abp Kamiński zapewnił mnie, że odwoła ks. Andrzeja za stanowiska zwierzchnika szkół katolickich, co rzeczywiście zrobił. - Czy spodziewa się pan sprawiedliwego wyroku sądu kościelnego? - Powiem szczerze, że nie wiem. Ta sprawa powinna być rozwiązana w sposób jednoznaczny już kilkanaście lat temu, gdy ówczesne władze archidiecezji zostały o nim poinformowane. To, że ciągnie się tak długo, wskazuje na pewien lęk przed zmierzeniem się z prawdą. - Dlaczego Kościół przez 13 lat nie rozwiązał tego problemu? Czy to nieumiejętność radzenia sobie z sytuacją kryzysu, czy chęć ukrycia niewygodnych spraw? - Nie powiedziałbym, że ta sprawa jest przejawem jakiegoś kryzysu w Kościele. Jeżeli chodzi o pedofilię wśród księży, to są to pojedyncze, izolowane przypadki. Dużo szersza jest skala homoseksualizmu wśród księży, tyle że jest to wykroczenie przeciwko moralnemu nauczaniu Kościoła, a nie przestępstwo jak pedofilia. Rzeczywiście w sposobie rozwiązania tego problemu dostrzegam pewną źle pojętą solidarność korporacyjną. Istnieje przekonanie, że ujawnianie tego typu spraw szkodzi autorytetowi Kościoła. W pokoleniu starszych księży bardzo silna jest też trauma z czasów komunizmu. To, że Kościół w tym czasie był rzeczywiście oblężoną twierdzą, powoduje, że dzisiaj wielu kapłanów uważa, że oskarżenie współbraci jest przejawem ataku na Kościół czy wrogości do samej religii. - Jednak żyjemy w XXI wieku i sytuacja jest inna. Czy w przypadku, gdy jakiś ksiądz jest podejrzany o pedofilię, ze względu na dobro dzieci jego zwierzchnicy powinni go natychmiast odsunąć od pracy z nimi? - Powinni to zrobić natychmiast. Co więcej, natychmiast powinni przekazać sprawę policji, dlatego że mamy tu do czynienia z przestępstwem i potencjalny sprawca przestępstwa musi być traktowany jak osoba świecka. Ale jednocześnie do każdego zarzutu trzeba podchodzić bardzo ostrożnie. Znam drastyczny przypadek, kiedy 12-letnia dziewczynka oskarżyła o molestowanie wspaniałego duszpasterza młodzieży. Biskup zachował się wtedy, tak jak oczekujemy - natychmiast odsunął księdza od pracy z dziećmi i oddał sprawę na policję. I ta ostatnia decyzja okazała się dla tego księdza zbawienna. Bo komendant z wojewódzkiej policji przyszedł do biskupa i powiedział, żeby się wstrzymał z zawieszeniem kapłana, bo na jego nosa starego gliny coś jest nie w porządku. Okazało się, że molestowanie było wymysłem dziewczynki.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.