Reklama

J. Gowin: Kościół boi się zmierzyć z prawdą

Sprawa księdza Andrzeja ze szczecińskiego ogniska św. Brata Alberta podejrzewanego o molestowanie nieletnich powinna być rozwiązana przez archidiecezję już kilkanaście lat temu. To, że ciągnie się tak długo, wskazuje na pewien lęk przed zmierzeniem się z prawdą - mówi Dziennikowi poseł PO Jarosław Gowin.

Reklama

Bogumił Łoziński: Jak doszło do pana interwencji u arcybiskupa szczecińsko-kamieńskiego w sprawie oskarżenia dyrektora schroniska św. Brata Alberta w Szczecinie o molestowanie dzieci z tej placówki? JAROSŁAW GOWIN: Kilka lat temu zgłosiła się do mnie emisariuszka środowiska ze Szczecina, która próbowała rozwiązać ten problem. Zwrócono się do mnie ze względu na rolę jaką odegrałem przy sprawie abp. Juliusza Paetza, oskarżonego w 2002 r. o molestowanie kleryków. Do informacji o ks. Andrzeju odniosłem się niezwykle ostrożnie. Po sprawie abp. Paetza docierało do mnie wiele sygnałów o problemach związanych z różnego rodzaju nadużyciami homoseksualnymi duchownych, także z pedofilią. Paroma takimi sprawami zająłem się bliżej i muszę powiedzieć, że do wszelkich oskarżeń w tej dziedzinie trzeba podchodzić z najwyższą ostrożnością. Często są one formułowane przez ludzi poranionych, mających kłopoty z samym sobą i nierzadko są formą szantażu, głównie finansowego. Dlatego nim podjąłem jakieś działania w sprawie ks. Andrzeja, odbyłem kilkadziesiąt rozmów, zarówno z osobami świeckimi, jak i duchownymi. Zapoznałem się też z zeznaniami, które dzisiaj są już znane opinii publicznej. Mogę powiedzieć, że przytłaczająca liczba moich rozmówców potwierdziła zarzuty, chociaż były i takie osoby, które do dzisiaj bezinteresownie bronią ks. Andrzeja, bo są przekonane o jego niewinności. - Jaką opinię wyrobił sobie pan na podstawie tych rozmów i zeznań? - Szanując opinie obrońców, nabrałem przekonania, że te zarzuty są w znacznej mierze prawdziwe i stąd moja ubiegłoroczna wizyta w Szczecinie u abp. Zygmunta Kamińskiego. - Czy rozmawiał pan z samym oskarżonym? - Nie. Natomiast wiem, że zrobiły to inne osoby i w tej sytuacji nie widziałem potrzeby, żeby przeprowadzać taką rozmowę, bo to byłoby bezowocne. Stanowisko ks. Andrzeja było jednoznaczne. W środowisku ludzi, którzy próbowali rozwiązać ten problem, panuje ewangeliczna zasada reagowania na zło: najpierw rozmawia się z osobą czyniącą zło w cztery oczy. Jeśli ta rozmowa nie odnosi skutku, to rozmawia się w obecności świadka. Jeżeli i to nie przynosi rezultatu, to przychodzi pora na działania o szerszym charakterze. Ja w tę sprawę zostałem włączony na tym trzecim etapie. - Jak zareagował abp Kamiński?

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
3°C Środa
wieczór
0°C Czwartek
noc
0°C Czwartek
rano
3°C Czwartek
dzień
wiecej »

Reklama