1 kwietnia Narodowy Fundusz Zdrowia zlikwidował indywidualne zgody na leczenie drogimi lekami pacjentów chorych na nowotwory - donosi Nasz Dziennik.
Urzędnicy twierdzą, że tzw. leczenie niestandardowe jest metodą nieskuteczną. I już są pierwsze skutki: NFZ odmówił leczenia choremu na raka nerki i tym samym zdecydował, że pacjent będzie żył krócej. - To jest eutanazja w białych rękawiczkach. Ja tego inaczej nazwać nie potrafię - mówi poseł Beata Mazurek (PiS). "Czy prowadzenie takiej polityki lekowej przez NFZ jest zgodne z Narodowym Programem Zwalczania Chorób Nowotworowych? Czy na takich decyzjach NFZ ma opierać się zapowiadane przez ministra zdrowia uszczelnianie systemu ochrony zdrowia?" - takie pytania stawiali posłowie PiS szefowej resortu zdrowia Ewie Kopacz. Poseł Czesław Hoc wskazał przypadek pacjenta z zaawansowanymi objawami raka jasnokomórkowego nerki, któremu NFZ nie wydał zgody na finansowanie leku innowacyjnego. - Zwróciłam się już do prezesa NFZ o uchylenie tych zarządzeń, które dotyczyły pacjentów onkologicznych - zapewniała wczoraj posłów minister Kopacz. - Cieszę się, że minister Kopacz publicznie się z tego wycofała, choć boli mnie, że prezes NFZ Jacek Paszkiewicz, pomimo publicznych deklaracji pani minister, że ludzie chorzy na nowotwory będą leczeni metodami niestandardowymi i najlepszymi lekami, nawet zachodnimi, natychmiast nie anulował tego zabójczego zarządzenia - podkreśla Mazurek. Prezes Paszkiewicz ma na anulowanie tego zarządzenia siedem dni. Jeśli nie podejmie takiej decyzji w tym czasie, to zarządzenie będzie obowiązywać. Problem więc pozostaje nierozwiązany. - Zarządzenie nr 20 jest obecnie badane przez Ministerstwo Zdrowia - powiedziała nam rzecznik prasowy NFZ Edyta Grabowska-Woźniak. Druga sprawa to jasne, sprawiedliwe i czytelne kryteria stosowania leków niestandardowych dla wszystkich pacjentów w pierwszej fazie choroby. - Moim zdaniem, tę kwestię powinien uregulować minister zdrowia. Dziś o tym, czy stosować daną terapię, czy nie, decyduje urzędnik z NFZ, oczywiście w oparciu o dokumenty. Ale dlaczego taki system jest uznaniowy, a nie obligatoryjny, czytelny i racjonalny? Leczenie tymi innowacyjnymi metodami w pierwszej fazie to nie jest tylko obowiązek moralny i etyczny, ale też ekonomiczny, dlatego że jeżeli już kogoś wyleczymy skutecznie, to potem oszczędzamy na jego pobycie w szpitalu, chemioterapii, obsłudze - zaznacza poseł Mazurek. Odrębnym problemem jest bardzo długi czas oczekiwania na decyzję NFZ - nawet pięć miesięcy - czy pacjent będzie leczony metodą niestandardową, czy nie. Jak ten problem rozwiązać? Minister Kopacz nie udzieliła jasnej odpowiedzi.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.