O in vitro spierali się wczoraj w krakowskim klubie Pod Jaszczurami Jarosław Gowin z Markiem Balickim (SdPl) - pisze Gazeta Wyborcza.
Gowin, którego premier Tusk powołał na szefa zespołu zajmującego się m.in. przyszłą ustawą o in vitro, mówił wprost, że trzeba wprowadzić tu ostre reguły. Że tworzenie zarodków, których od razu nie wszczepia się kobiecie, powinno być zakazane, bo te nadliczbowe zarodki są często potem uśmiercane. - Bezpłodność jest chorobą i trzeba wspierać te formy jej leczenia, które nie budzą wątpliwości moralnych - mówił Gowin. Takie in vitro byłby skłonny wspierać częściową refundacją. O ile oczywiście państwo na to stać. - Co to znaczy częściowo? 7 tys. zł zamiast 10 tys. zł? Dla ludzi, którzy zarabiają wspólnie 3 tys., nic to nie zmieni. Wspieralibyśmy tylko zamożnych - odpowiedział Balicki, b. minister zdrowia. Przypomnijmy, że lekarze stosujący metodę in vitro mówią, że właśnie wysokie koszty procedury powodują, że ludzie godzą się na tworzenie zarodków "na zapas". Kto powinien mieć prawo do refundacji in vitro? Ekipa Balickiego zakładała, że pary w stałych związkach, które dwa lata nieskutecznie leczyły się z bezpłodności. Nie rozróżniano wówczas, czy jest to małżeństwo, czy konkubinat. - Ta zasada może być punktem wyjścia do dalszej dyskusji - powiedział nieoczekiwanie Gowin. Wcześniej mówił, że in vitro powinno przysługiwać tylko małżeństwom. Ale - jak przyznał - prawnicy spierają się, czy uzależnienie in vitro od ślubu byłoby zgodne z konstytucją.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.