Zakończyły się obrady Sesji Plenarnej Papieskiej Akademii Nauk Społecznych, w których brała udział ambasador Hanna Suchocka. O skomentowanie obrad poprosiło ją Radio Watykańskie.
- ...A więc struktur ponadnarodowych? H. Suchocka: Struktur ponadnarodowych i relacji między tego rodzaju strukturą a danym państwem. Bo jeżeli tu byśmy zastosowali zasadę pomocniczości tak, jak ją definiujemy, to musielibyśmy być bardzo ostrożni w sytuacji tworzenia prawa ponadnarodowego, zwłaszcza w takiej sytuacji, kiedy ono – na przykład – nie odpowiada wartościom, na których jest tworzone prawo narodowe. Tak jest w przypadku, gdy prawo narodowe opiera się na prawie naturalnym. To bardzo mocno podkreślał Benedykt XVI podczas swojego wystąpienia w ONZ, że prawo musi opierać się, czerpać swoje źródło z prawa naturalnego, albowiem pozbawione tego źródła, pozbawione osadzenia w prawie naturalnym i godności jednostki ludzkiej, zmierza prostą drogą do relatywizmu. - Tymczasem zdarza się, że prawo stanowione wykracza poza prawo naturalne... H. Suchocka: Ja widzę pewne niebezpieczeństwo (i widzi je także Papieska Akademia Nauk Społecznych) w konstruowaniu coraz szerszego tak zwanego umownie „katalogu nowych praw”, które są bardzo krytykowane przez naukę społeczną Kościoła. Co się rozumie pod tymi nowymi prawami? Prawo do aborcji, do eutanazji, do klonowania, te wszystkie „prawa”, które są wyrwane z kontekstu prawa naturalnego. I teraz rodzi się pytanie o zastosowanie zasady pomocniczości, jeżeli zaistnieje sprzeczność wartości na poziomie ponadnarodowym i na poziomie narodowym. Gdzie jest miejsce dla realizowania tej zasady? Jest to znak zapytania, bo Akademia szerzej tym problemem dopiero się zajmie, ale – jak myślę – nie można tego pozostawić tylko czystej dyskusji politycznej czy wręcz sporowi politycznemu. Zadaniem Akademii jest także przygotowanie pewnych podstaw dla nowej interpretacji zasady pomocniczości. - No właśnie, zdarza się, że źle rozumiana czy źle aplikowana zasada pomocniczości przeszkadza potem w budowie solidarności. Mamy przypadek Birmy w tych dniach... H. Suchocka: ...Przypadek bardzo jaskrawy. Podczas posiedzenia Akademii przytaczano szereg takich sytuacji w świecie, kiedy ta wstrzemięźliwość, którą się wywodzi z niezaangażowania państwa, bo powinny to zrobić mniejsze wspólnoty, przynosi szkody człowiekowi. Tymczasem podstawową działalnością Akademii i Kościoła jest stawianie w centrum godności ludzkiej istoty, osoby. Z tego względu te zasady mogą być budowane tylko i wyłącznie wokół tego podstawowego nominału. - Czy dałoby się w jakiś sposób jeszcze zastosować tę dyskusję, czy wynikające z niej wnioski na polskim polu? Wchodzimy znowu w etap debaty nad ewentualną reformą Konstytucji. Czy ta dynamika między zasadą solidarności a zasadą pomocniczości powinna jakoś zostać ujęta w tej debacie? H. Suchocka: Ja uważam, że można w prosty sposób zapisać w jakimkolwiek dokumencie, iż kierujemy się zasadami solidarności i subsydiarności. Ale to jest tylko pewna idea, wskazówka, natomiast jej interpretacja i tak następuje w praktyce poprzez dostosowanie danej zasady do aktualnych warunków, potrzeb społecznych. Na przykład zasada pomocniczości jest tak generalna i tak pojemna, że nie może znaleźć jakiejś wąskiej, wyczerpującej definicji w akcie prawnym. I stąd, jak myślę, jej rozwijanie musi następować przede wszystkim poprzez zmiany w polityce wewnętrznej i poprzez rozmowy, poszukiwanie pewnego porozumienia zbudowanego na gruncie solidarności. - Czyli przez pewną praktykę polityczną... H. Suchocka: To jest podstawowa rzecz. Nie uważam, że na każdą sprawę trzeba zaraz zmieniać akt prawny. Konstytucja jest aktem na tyle ogólnym i podstawowym, przynajmniej gdy chodzi o naszą polską ustawę zasadniczą, że pewne zasady można zupełnie dobrze z niej wyinterpretować. Trzeba tylko mieć ideę, w jakim kierunku te zasady mają iść i czemu mają służyć. Rozm. ks. T. Cieślak SJ/RV
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.