Kościół w Libanie apeluje o jak najszybsze zorganizowanie "konferencji pojednania". Przypomina zarazem, że bez osiągnięcia natychmiastowego politycznego kompromisu krajowi grozi kompletna destabilizacja.
Wskazał na to maronicki biskup Béchara Raï komentując starcia, które trwają w Bejrucie między kierowaną przez Hezbollah antyrządową opozycją a sympatykami rządu. Hierarcha podkreślił, że nawet strajki pracowników domagających się podwyżek wykorzystywane są przez ugrupowania polityczne do kreowania napięć i pogłębiania chaosu. „Wielkim problemem Libańczyków jest trwający konflikt między sunnitami i szyitami podsycany przez regionalnych i międzynarodowych sprzymierzeńców – powiedział Radiu Watykańskiemu bp Béchara Raï. - Linię sunnitów popiera Arabia Saudyjska, Egipt i Stany Zjednoczone. Szyitów - Iran i Syria. Ich poglądy nie są jednak odzwierciedleniem opinii większości Libańczyków, którzy pragną jedynie pokojowego współistnienia. To prawda, że Liban przeżywa ogromny kryzys gospodarczy i odczuwalny jest brak bezpieczeństwa, jednak związane jest to z poważnym kryzysem politycznym. Opozycja nie dopuszcza do wybrania prezydenta republiki: od pięciu miesięcy nie ma głowy państwa. Z kolei sympatycy rządu nie chcą pójść na ustępstwa, co do wyboru nowego prezydenta. Parlament nie działa. Taka sytuacja polityczna paraliżuje jakiekolwiek działania. Konieczne jest, aby państwa dobrej woli pomogły nam zorganizować «konferencję pojednania»”. Z kolei kard. Nasrallah Pierre Sfeir stwierdził, że obecna sytuacja w Libanie spowodowana jest interwencją obcych państw i brakiem dialogu narodowego. Maronicki patriarcha wskazał jednocześnie, że niemożliwe jest, by w jednym kraju działały dwa zwalczające się państwa i dwie armie.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.