Reklama

Arcybiskup Głódź przerwał spiralę obłędu

Abp Głódź odpowiada dziś na pytanie, jakie sam usłyszałem w dniu ingresu: jaka będzie rola ks. prałata Jankowskiego w diecezji kierowanej przez nowego Pasterza. Wówczas publicznie stwierdziłem, że żadna, i okazuje się, że rzeczywistość potwierdza moją prognozę - pisze w Dzienniku ks. Kazimierz Sowa.

Reklama

Tymczasem świeżo mianowany na metropolitę Gdańska abp. Sławoj Leszek Głódź, widząc, co się naprawdę dzieje w jednostce szczytnie nazwanej Instytutem im. Ks Jankowskiego, postanowił tę farsę przerwać. Mówię to z tym większą satysfakcją, że należałem do komentatorów sceptycznie nastawionych do kandydatury abp. Głodzia na następcę abp. Gocłowskiego w archidiecezji gdańskiej. Nie chodziło mi bynajmniej o negowanie aktywności duszpasterskiej Arcybiskupa, ale nie do końca umiałem wyobrazić sobie, jak odnajdzie się on w tradycji diecezji, na która wielu duchownych patrzało wręcz z zazdrością: tradycji "Solidarności”, otwartych dyskusji, odważnych idei, wreszcie słynnego Areopagu - regularnych spotkań rozmaitych intelektualistów organizowanych pod patronatem abp. Gocłowskiego. Zastanawiałem się, jak nowy metropolita połączy tę tradycję z własnymi doświadczeniami: biskupa polowego Wojska Polskiego, a później arcybiskupa warszawsko-praskiego; z doświadczeniami nie tylko duszpasterskimi, ale też społecznymi czy politycznymi. Po dość upolitycznionym ingresie abp. Głodzia pisałem, że jego sukces lub porażka zależą od tego, jak odnajdzie się w nowych okolicznościach ze swoim bagażem doświadczeń. Dziś widać, że abp Głódź nie zmienił swego stylu duszpasterzowania: zawsze był hierarchą znanym z mocnego stąpania po ziemi, szybko podejmującego edycje personalne. Doniesienia o krokach, jakie ma podjąć wobec instytutu ks. prałata Jankowskiego dowodzą także, że abp Głódź ma oprócz tego szeroko otwarte oczy. Abp Głódź odpowiada dziś na pytanie, jakie sam usłyszałem w dniu ingresu: jaka będzie rola ks. prałata Jankowskiego w diecezji kierowanej przez nowego Pasterza. Wówczas publicznie stwierdziłem, że żadna, i okazuje się, że rzeczywistość potwierdza moją prognozę. Ponure zapowiedzi reaktywacji księdza prałata, powrotu na proboszcza kościoła św. Brygidy nie miały podstaw i dziś szczęśliwie odchodzą w niebyt. Na naszych oczach historia księdza prałata Jankowskiego jako kościelnego celebryty dobiega końca. Pewnie za późno - legendarny kapłan odprawiający msze w strajkującej stoczni zdążył się przez ostatnie lata całkiem rozmienić na drobne. Arcybiskup Głódź zdaje się jednak przerywać wreszcie spiralę – nie bójmy się tego słowa - obłędu, w jaką wpadł prałat Jankowski. Wpadł, bo przyciągnął do siebie zbyt wielu ludzi sobie podobnych, albo - w co wolę wierzyć - pozwolił wykorzystać swoją naiwność osobom, które w jego legendzie upatrzyły sobie szansę na zrobienie interesu życia. Tak czy owak, ksiądz prałat nie był tu bez winy. I też nie on ostatecznie zamyka ten przykry rozdział swojego duszpasterzowania.

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
3°C Wtorek
wieczór
1°C Środa
noc
0°C Środa
rano
2°C Środa
dzień
wiecej »

Reklama