Dezubekizacja sumień

Wielkiej ostrożności trzeba przy interpretowaniu esbeckich raportów, jeśli nie chce się równać do poziomu intelektualnego ich autorów. Trzeba wyzbyć się prostych, czarno-białych schematów, aby ukazać złożoną prawdę o tamtym okresie - napisał w Gazecie Wyborczej abp Józef Życiński.

Ze zdumieniem odczytuję tekst, którego autorzy nie usiłują nawet ukrywać, że ich zadaniem jest wykazanie, iż wbrew decyzji sądu ks. Władysław Wołoszyn był tajnym współpracownikiem. Jeździłem wielokrotnie z wykładami do Torunia, gdy ośrodkiem akademickim u jezuitów kierował ks. Władysław. Widziałem wzorcową współpracę ośrodka z uniwersytetem, słuchałem studentów opowiadających o licznych prowokacjach podejmowanych przez SB. W opinii dzisiejszych felietonistów ani uniwersytet nic nie znaczy, ani Kościół, ani sąd, który badał sprawę. Liczy się tylko zapis w księdze rejestracji uczyniony ręką funkcjonariusza, który niczym młody kapitan Baran potrzebował dobrych statystyk do przyszłych awansów. Niektórym komentarzom pretendującym do świadectwa wyzwalającej prawdy można przypisywać wiele cech, z wyjątkiem troski o prawdę. Dla przykładu, na łamach kilku czasopism pojawił się w tym samym czasie postulat, aby wreszcie ujawnić prawdę o "Historyku" i skończyć z mitem fałszywych autorytetów. Rozmawiałem z wieloma badaczami, którzy mieli dostęp do teczek "Historyka". Nigdy nie spotkali oni w raportach zdania, za które "Historyk" musiałby się wstydzić. Postulaty felietonistów są więc zwykłą insynuacją, która ma sugerować, iż istnieją jakieś tajemne materiały, o których nie wie nikt inny z wyjątkiem autora pomówień. "Historyk" jest twardy i przeżyje to, podobnie jak przeżył rany odniesione w Powstaniu Warszawskim. Nie wszyscy jednak potrafią w jego stylu znosić nagonkę. Jeden z członków lubelskiej komisji historycznej wyznał mi, że była dla niego szokiem reakcja sędziwego księdza profesora, którego poinformował, że został zarejestrowany jako TW, i którego uspokajał, że z samej rejestracji nic nie wynika. Znany z delikatności ksiądz profesor najpierw się rozpłakał, potem trafił do lekarza z arytmią serca, do dziś nie może znaleźć utraconego spokoju. Zaskoczyło to mojego rozmówcę przyzwyczajonego profesjonalnie do długich zestawów pseudonimów rejestracyjnych, które wyrażały wyłącznie radosną twórczość esbeków. Długo nie mógł pojąć, iż ktoś może reagować tak wielkim bólem na pozostałości absurdów PRL. Problem w tym, iż niektórzy próbują budować na tych właśnie absurdach najnowszą historię Rzeczypospolitej. Jednak historii nie da się budować przeciw nurtowi sumień. Zbudowane z lekceważeniem sumień interpretacje okażą się nadzwyczaj nietrwałe. Iluzje prysną szybko, wspierających je twórców historia dołączy zaś do grona takich intelektualistów, jak Jarosław Ładosz, Bożena Krzywobłocka czy Norbert Michta, wspieranych w dni wichru od polskiego morza w latach 1980-81 autorytetem wpływowych towarzyszy z Komitetu Centralnego. Nie wiem, czy ktokolwiek z ich kuzynów lub studentów odczytuje po latach te nazwiska z dumą, ciesząc się, że ciocia czy rektor byli tak zdolni, że potrafili udowodnić absolutnie wszystko. Czasem nadzwyczajne talenty dowodowe są jedynie następstwem lekceważenia zasady niesprzeczności oraz zwyczajnego zaniku wrażliwości sumień poddanych procesowi głębokiej ubekizacji.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
9°C Piątek
noc
6°C Piątek
rano
13°C Piątek
dzień
14°C Piątek
wieczór
wiecej »