Zakon organizuje turnusy dla pracoholików

Brak komentarzy: 0

Dziennik/a.

publikacja 08.07.2008 05:54

Nietypowy kurs odwykowy dla osób uzależnionych od pracy. Już w sierpniu w położonej głęboko w lesie kamedulskiej pustelni, w Rytwianach w Świętokrzyskiem, odbędzie się pierwszy turnus dla pracoholików - pisze Dziennik.

Uczestnicy zostawią w depozycie laptopa i komórkę, a jedyną dozwoloną pracą będzie... lepienie glinianych dzbanków. Goście pustelni (nie więcej niż dwudziestu na jednym turnusie) nie znajdą w swoich pokojach ani telefonu, ani radia. A gdyby nawet spróbowali przemycić na teren klasztoru telefon komórkowy, będą mieć spory problem z połączeniem, bo w lesie trudno o zasięg. O 6.00 rano obudzą uczestników turnusu dzwony i to one zaproszą ich do snu wieczorem o godzinie 22.00. Co ciekawe, klasztornym lekarstwem na pracoholizm ma być... praca. Ale całkiem inna od tej, którą uzależnieni wykonują na co dzień. "Rękodzielnictwo, lepienie z gliny czy pieczenie chleba ma pokazać uczestnikom naszych turnusów zupełnie nowy, radosny wymiar pracy" - mówi ksiądz Wiesław Kowalewski, dyrektor pustelni. Rytwiany to konkurencja dla bardzo modnych wśród mieszczuchów salonów spa. W klasztorze nie ma masaży ani maseczek z błota, za to są turnusy spes, z łacińskiego "salus per silentium", czyli zdrowie przez ciszę. "To nowa jakość wypoczynku bazująca na kamedulskiej konstytucji opartej na trzech podstawowych filarach: milczenie, kontemplacja, samotność" - tłumaczy menedżer pustelni Lesław Dach. Pustelnia Złotego Lasu, bo tak brzmi pełna nazwa ośrodka, zamierza się specjalizować w terapii osób zagrożonych skutkami cywilizacji, m.in. pracoholizmem, zakupoholizmem czy siecioholizmem. Inwestycja kosztowała 6 mln zł, 75 proc. tej sumy dała Unia Europejska. Autorzy projektu przekonali urzędników, że nastrój zakonnych murów i przyroda mogą leczyć ludzi zagrożonych chorobami cywilizacyjnymi. Zdaniem socjologa prof. Edwarda Ciupaka, który zna rytwiański klasztor, wakacje w klasztorze to dokonały pomysł, zwłaszcza dla osób żyjących w dużym stresie. "Współczesny człowiek poszukuje wartości duchowych. Chce się wyciszyć, wsłuchać w siebie i zwolnić tempo. A atmosfera tego miejsca i cudowna nienaruszona przyroda sprzyjają kontemplacji" - mówi. Za tygodniowy turnus trzeba będzie zapłacić około tysiąca złotych, choć - jak zaznacza Lech Dach - nie obliczono jeszcze wszystkich kosztów leczenia z pracoholizmu. Już teraz, jeszcze zanim ruszą pierwsze turnusy, można wyskoczyć do klasztoru. Nocleg w skromnej celi nie jest jednak tani - kosztuje 100 złotych od osoby.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona