Benedykta XVI czekają najtrudniejsze Światowe Dni Młodzieży w historii Kościoła. - Na każdym rogu będziemy mu przypominać o ofiarach przestępstw seksualnych księży - mówi Chris McIsaac z organizacji Broken Rites. A to nie koniec problemów - twierdzi Gazeta Wyborcza.
Papież Benedykt XVI przyleciał do Australii już w niedzielę, ale pojawi się publicznie w Sydney dopiero w czwartek, po kilkudniowej aklimatyzacji w katolickim ośrodku Opus Dei. Choć Światowe Dni Młodzieży w innych krajach przyciągały nawet po kilka milionów pielgrzymów, to w Australii zamierza w nich uczestniczyć zaledwie 100 tys. cudzoziemców. Na najważniejszych mszach z papieżem w najbliższy weekend Australijczycy oczekują ok. pół miliona wiernych. Na Benedykta XVI czekają też dziesiątki antykatolickich i antyklerykalnych demonstracji. Główne oskarżenia wobec Kościoła w Australii dotyczą pedofilii księży oraz molestowania seksualnego dorosłych pracowników katolickich instytucji, co - jak twierdzi wielu Australijczyków - nadal jest skrywane przez hierarchów. Australijskie media żyją historią Anthony'ego Jonesa, który w 1982 r. został zmuszony do stosunku seksualnego przez księdza Terrence'a Goodalla. Jones w 2003 r. napisał w tej sprawie do kard. George'a Pella, arcybiskupa Sydney. Ten jednak - co zostało ujawnione na kilka dni przed przylotem Benedykta XVI - odmówił interwencji, tłumacząc, że chodzi o "dobrowolną relację dwóch homoseksualistów". Co gorsza, kard. Pell jeszcze przed dwoma tygodniami zapewniał, że nic nie wie o innych podejrzeniach wobec ks. Goodalla, ale media ujawniły dokument świadczący, iż do kardynała przed kilku laty dotarły doniesienia w sprawie domniemanego zgwałcenia ministranta przez tego księdza. Nawet część konserwatywnych katolików żąda teraz szybkiego odwołania kard. Pella. - Australijski Kościół w 2002 r. przeprosił za przestępstwa seksualne księży. Ale co z tego? Nadal nie wypracował procedur postępowania w nowych przypadkach. Kryje swoich - twierdzi Chris McIsaak z organizacji Broken Rites, która - jak przekonuje - zebrała 3,5 tys. relacji o molestowaniu przez księży w ostatnich dwóch dekadach. Kościół nie zaprzecza winie niektórych kapłanów, ale cyfry podawane przez Broken Rites nazywa bardzo zawyżonymi. Podobnie jak przed kwietniową pielgrzymką do USA Benedykt XVI już na pokładzie samolotu z Rzymu do Australii zapowiedział, że publicznie ustosunkuje się do przestępstw seksualnych księży oraz będzie prosił o przebaczenie. - Leci do Australii zamknąć jedną z najboleśniejszych kart nowoczesnego Kościoła. Jednak o ile w USA sprawa była już dość jasna, a biskupi nie wykręcali się od odpowiedzialności za błędy w postępowaniu z podejrzanymi księżmi, to Kościół w Australii tkwi w wojnie z mediami i broni się przed zarzutami - tłumaczy włoski watykanista Giacomo Galeazzi. Choć nie wiadomo, jaka część oskarżeń wobec Kościoła jest prawdziwa, to w Sydney papieżowi może być znacznie ciężej niż w Ameryce. W dniu jego przylotu działacze Broken Rites organizowali uroczystości żałobne ku czci ofiar księży, które - nie poradziwszy sobie z doświadczeniem gwałtu i molestowania - popełniły samobójstwo, umarły od narkotyków lub alkoholu. Po ulicach Sydney chodzą ludzie z napisami na plecach "Jestem ofiarą księdza...". Drugi trudny temat papieskiej pielgrzymki to współodpowiedzialność Kościoła katolickiego za wynaradawianie Aborygenów, których dzieci do lat 60. siłą zabierano do białych rodzin, internatów oraz szkół, gdzie zakazywano im mówić w rodzimym języku i zmuszano do zrywania więzi z rodzinami. Choć dziś katolicy stanowią tylko 27 proc. spośród 21 mln Australijczyków, to wiele szkół przetrzymujących kiedyś siłą Aborygenów należała do instytucji kościelnych. Obecny premier Kevin Rudd w tym roku oficjalnie przeprosił aborygeńskie Stracone Pokolenie, ale nie zakończyło to bolesnych rozliczeń z przeszłością Australii. Dlatego według nieoficjalnych zapowiedzi Benedykt XVI zamierza spotkać się w Sydney z delegacją Aborygenów i chce publicznie poruszyć temat ich siłowej asymilacji. Do antypapieskich protestów szykują się też przeciwnicy katolickiego zakazu antykoncepcji, rzecznicy równouprawnienia kobiet oraz mniejszości seksualne. Władze Australii nie chcą, aby Benedykt XVI - jak kiedyś Jan Paweł II w Nikaragui - musiał dobijać się do głosu okrzykiem: "Cisza, papież mówi!". Dlatego próbują nastraszyć demonstrantów nowymi doraźnymi przepisami o grzywnach i aresztach za zakłócanie spokoju pielgrzymów. - Kiedy my maszerujemy po Sydney, to konserwatywni katolicy straszą nas piekłem. A kiedy oni będą biegać tu z różańcami, to ja - jak twierdzi policja - nie będę mógł przyjść na papieską mszę w koszulce z napisem "Benedykt homofob" - skarży się działacz australijskiej organizacji gejowskiej Mike Kowalzuk. Nad nierozpoczętą jeszcze pielgrzymką cieniem kładą się też doniesienia watykanisty Marco Politiego, który napisał wczoraj w "La Repubblica", że 81-letni Benedykt XVI źle znosi obowiązki papieskie. Watykan prostował, że papież nie ma żadnych kłopotów ze zdrowiem. Aklimatyzuje się, grając na pianinie, w towarzystwie 11-miesięcznej kotki Belli pożyczonej przez australijskich katolików.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.