Podczas Marszu Niepodległości na ul. Skorupki doszło do bijatyki, interweniowała policja - podał rzecznik komendanta głównego policji insp. Mariusz Sokołowski. Straż pożarna ugasiła dwa podpalone samochody.
Niedługo po rozpoczęciu marszu odłączyło się od niego kilkuset uczestników; poszli na ulicę Skorupki, gdzie mieści się m.in. "Skłot Przychodnia". Tam doszło do przepychanek. Uczestnicy marszu rzucali kamieniami, kostką brukową i butelkami w okna, skąd tym samym odpowiadali im ludzie znajdujący się wewnątrz i na dachu budynku.
Na miejscu przed godz. 16 pojawiły się oddziały policji, kilka osób zostało poturbowanych, przyjechały karetki pogotowia.
Zarówno uczestnicy Marszu, jak i osoby przebywające w budynku przy ul. Skorupki są w większości zamaskowani. Samochody stojące w okolicy budynku, który szturmowali narodowcy, mają powybijane szyby.
Straż Marszu starała się nie dopuścić do odłączenia uczestników ani do zamieszek, na miejscu pojawił się jeden z organizatorów Witold Tumanowicz nawołując do tego, by wrócić do manifestacji. Straż Marszu nawoływała "nie bójcie się ludzi w kominiarkach, bo to ludzie honoru!".
"Marsz Niepodległości" to zgromadzenie zorganizowane przez środowiska narodowe z okazji 11 listopada. Według organizatorów w marszu idzie kilkadziesiąt tysięcy osób.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.