Przeżyło aborcję, dobił je lekarz

Komentarzy: 1

Nasz Dziennik/a.

publikacja 13.08.2008 20:36

W marcu przyszłego roku w Kansas rusza proces specjalizującego się w bestialskich późnych aborcjach amerykańskiego lekarza George'a Tillera. Ciąży na nim 19 kryminalnych zarzutów dotyczących dzieciobójstwa - pisze Nasz Dziennik.

Pielęgniarka opisała ze szczegółami bestialstwo, jakiego dopuścili się na jej oczach aborcjoniści. Kobieta, która przyszła do kliniki, była w 35. tygodniu ciąży. W trakcie aborcji (dziecko dostało zastrzyk zatrzymujący akcję serca) rozpoczęła się jednak akcja porodowa. - Po urodzeniu okazało się, że dziecko żyje, wyraźnie się poruszało - opowiada Tina Davis. - Nie mam wątpliwości, że to dziecko urodziło się żywe. To było morderstwo, inaczej się tego nie da nazwać - zeznała pielęgniarka. Jak zrelacjonowała organizacji pro-life, kiedy dziecko przyszło na świat żywe i "doktor" Shelley Sella to zobaczyła, spojrzała na swoją pielęgniarkę (Tinę Davis właśnie), a następnie podniosła narzędzie chirurgiczne i wbiła je dziecku pod lewe żebro, kręcąc nim tak długo, dopóki maleństwo nie przestało się ruszać. Pielęgniarka nie wyjaśniła, dlaczego dziecko urodziło się żywe, mimo iż aborcje w tym późnym okresie ciąży zwykle rozpoczyna się śmiertelnym zastrzykiem w serce dziecka. Aczkolwiek Operation Rescue zostało poinformowane przez byłe pacjentki, że czasami pierwszy zastrzyk nie kończył się śmiercią dziecka. Troy Newman z OR ma nadzieję, że prokuratura zakwalifikuje ten przypadek jako sprawę o morderstwo. - W 35. tygodniu już nie ma żadnych wątpliwości co do zdolności do życia. To jest morderstwo, jakkolwiek by na to nie spojrzeć - mówi. Operation Rescue nawołuje również do natychmiastowego pozbawienia Selli prawa wykonywania zawodu i nagłego zamknięcia "zakładu późnych aborcji" należącego do Tillera. Jednakże prokuratorzy będą mieć trudne zadanie, ponieważ ciało dziecka prawdopodobnie zostało spalone w krematorium kliniki Tillera. - Bez ciała każdy przypadek morderstwa staje się trudniejszy - powiedział Newman. - Jakkolwiek z powodu brutalności tego morderstwa i ciężaru winy jesteśmy zmuszeni domagać się, żeby klinika Tillera została zamknięta przez państwo do czasu, kiedy odbędzie się pełna kontrola i dochodzenie - dodał. Zwrócił się także do komisji lekarskiej o czasowe zawieszenie prawa wykonywania zawodu dla Selli i Tillera na czas trwania śledztwa. OR stara się niezależnie potwierdzić więcej szczegółów z zeznania Davis na temat śmierci dziecka. Sella była też zamieszana w aborcję na dziecku Michelle Armesto-Berge, która zeznawała we wrześniu ubiegłego roku w sprawie straszliwej późnej aborcji w ośrodku Tillera. Według relacji przekazanej Operation Rescue, dziecko Armesto-Berge dostało zastrzyk z digoxinu (produkuje go Gedeon Richter) na początku procesu aborcyjnego. Tina Davis została zmuszona przez Selli do drugiej iniekcji, kiedy ta odkryła, że dziecko na drugi dzień ciągle jeszcze żyło. Davis powiedziała także OR, że w trzech przypadkach, przy których była obecna, dzieci otrzymywały zastrzyk z digoxinu w serce, a ich matki odsyłano do lekarza pierwszego kontaktu, żeby to on przyjął poronienie. - Ta praktyka jest szczególnie ryzykowna, ponieważ kobiety przybywające z całego Zachodniego Wybrzeża mogą urodzić albo doświadczyć niezliczonej ilości niebezpiecznych komplikacji, zanim będą w stanie dotrzeć do swojego lekarza. To jest szokujące, że pozwalano na coś takiego - podkreśla Newman.