Ingrid Betancourt: Winniśmy cenić, co mamy

Ponad 200 dziennikarzy uczestniczyło 1 września w konferencji prasowej Ingrid Betancourt, kolumbijskiej polityk, kandydatki na prezydenta, która przez ponad sześć lat żyła w dżungli, w rękach porywaczy.

Nieraz myślę, że są ludzie, którzy nie rozumieją, co Ona może dla nas zrobić. I to nie tylko jako pośrednik między nami i Jezusem w naszych modlitwach i potrzebach, bo oczywiście trzeba nam uczucia, pracy, pieniędzy, wykształcenia... O tym wszystkim można Jezusowi powiedzieć i On nas wysłucha. Ale spotkać tę Kobietę, która nie tylko nas słucha, ale i odpowiada... by nam powiedzieć: bądź spokojny, bardziej cierpliwy, nie bój się rozmawiać z Jezusem, wiedz, że możesz, nie potrzebujesz mnie do tego. Gdybym chciała opowiedzieć o tym wszystkim, musielibyśmy rozmawiać przez kilka godzin... Bóg dobrze wszystkim rozporządza. - Często mówi Pani o cudzie. Czy czuła Pani potrzebę podziękowania Papieżowi za ten cud? I. Betancourt: W pewnym momencie naszej rozmowy, kiedy już opowiedziałam mnóstwo rzeczy, było mi głupio, że tak się rozgadałam, a Papież odpowiadał na to wszystko inteligentnym, przenikliwym spojrzeniem, które potrafi rozszyfrować ludzką duszę – jest to święty człowiek, a przy tym bardzo światły. W pewnym momencie powiedziałam mu, że mówię mu o tym wszystkim, bo chciałabym o tym opowiedzieć Bogu, a skoro Ojciec Święty jest najbliżej Boga, to pragnę Mu w ten sposób za to podziękować. Papież się roześmiał i rozumiem, co sobie mógł wtedy pomyśleć. Ale ja naprawdę tak to odbieram. W rzeczywistości w jego uśmiechu było wiele pokory. Odniosłam wrażenie, że jestem z kimś bardzo bliskim, jakbym go znała od dawna. - Była pani symbolem dramatu kolumbijskich zakładników. Dziś stała się Pani symbolem nadziei. Jakie przesłanie mogłaby Pani skierować do wszystkich, którzy wciąż są uwięzieni w Kolumbii i innych krajach świata? I. Betancourt: Jest tylko jedno zawsze aktualne przesłanie. W człowieku istnieje bardzo szczególny wymiar, przestrzeń ducha. Trzeba szukać w sobie ducha. Światu trzeba odpowiadać duchem, a zwłaszcza wtedy, kiedy świat jest nam wrogi, kiedy przeżywamy cierpienie, kiedy stajemy w obliczu ludzi, którzy zadają nam ból. Źródłem jest zawsze życie duchowe. - Jest pani szczęśliwa? I. Betancourt: Jestem bardzo, ale to bardzo szczęśliwa. Każdego dnia dziękuję Bogu za to szczęście. I nie chcę nigdy zapomnieć, że to szczęście jest. Nie chcę wracać do życia, w którym się zapomina, że już sam fakt, iż żyjemy, jest cudem, że wolność jest cudem, to, iż mogę otworzyć lodówkę i zjeść jabłko, jest już cudem, że mogę spać w łóżku w pościeli, jest cudem, że mogę wybierać, jakie buty dziś założę, jest już cudem. Bo to naprawdę jest cudowne. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, co mamy, abyśmy rzeczywiście mogli dziękować Bogu, widzieć to wielkie, kumulujące się błogosławieństwo. W przeciwnym razie będziemy postępować tak, jak byśmy mieli do tego prawo. Nie, nie mamy prawa do niczego. Na Zachodzie ludzie są zbyt rozpieszczani przez los. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, co mamy. kb/ rv

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
30 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 1 2 3
4 5 6 7 8 9 10
32°C Wtorek
wieczór
25°C Środa
noc
21°C Środa
rano
27°C Środa
dzień
wiecej »