Reklama

Czas próby

Łatwo być radosnym, gdy wszystko idzie jak powinno. Gdy pojawiają się trudności...

Reklama

Dzieje się. A musi? Nie lepiej, żeby nieustająco trwał sezon ogórkowy? Albo żeby jak już musi się dziać, to same dobre i radosne? Niestety.

Papież nadal w szpitalu. Lekarze nie chcą mówić o rokowaniach. Może z racji na wiek Franciszka wszystko jest mniej przewidywalne? Może. Wszystko w rękach Boga. Będzie co ma być...

Komplikują się też coraz bardziej sprawy ukraińskie. Nowa amerykańska administracja podchodzi do tej wojny...  Nie wiem jak to nazwać. Nie żebym nie doceniał wysiłków, by doszło do trwałego pokoju. Ale chciałbym, by był on sprawiedliwy. By przynajmniej jasno powiedzieć, kto tę wojnę rozpoczął i mógłby ją w każdej chwili zakończyć, a kto jest ofiarą agresji. Niestety, nie tylko prezydent Trump zdaje się mieć w tym względzie krótką pamięć. Także, jak czytam w wywiadzie z arcybiskupem Światosławem Szewczukiem, jego najbliższe otoczenie. Gdzie oni byli w pierwszym miesiącach tej wojny? W kręgle grali i zapomnieli o Bożym świecie czy co? Nie słyszeli o rajdzie na Kijów, o Buczy, o Irpieniu... A może z geografii słabi? Może im się wydaje, że Kijów to Rosja, a stolicą Ukrainy jest... no, jest takie jakieś miasto, no... W głowie się nie mieści....

W Polsce... Poziom obłudy, fałszu i pełnej buty nienawiści osiągnął już taki poziom, że nie chce się o tym nawet pisać. Pamiętam, z czasów już zamierzchłych, minę pewnego młodego człowieka, który dołączył do, wydawało mu się, poważnej dyskusji i oczy ze zdumienia robiły mu się coraz większe, gdy słuchał, jak kolega z zacięciem tłumaczył, że słońce tak naprawdę jest zimne, tylko słoneczne promienie przechodząc przez atmosferę ogrzewają się w niej wskutek tarcia. Słuchając niektórych polityków i komentatorów życia publicznego mam chyba minę podobną.

Co pozostaje? Odciąć się? I się nie interesować? Tym sposobem z czasem pewnie uwierzyłbym w te wszystkie kłamstwa. Może tak byłoby wygodnie, bo z prądem zawsze wygodniej, ale nie chcę. Nie chcę stać się człowiekiem relatywizującym dobro i zło, „symetrystą” stawiającym znak równości między całkowicie różnego kalibru winami stron konfliktów. Nie chcę być jak Piłat, który umył ręce usprawiedliwiając się, że wyrządzana komuś krzywda to nie jego sprawa. Tylko jak widząc, że kłamstwo triumfuje, że oprawca ogłaszany jest niewinnym, że to winna staje się jego ofiara, nie popaść w beznadziejne przygnębienie czy wręcz depresję?

Piszę ostatnio coś w rodzaju komentarza do Apokalipsy. Część czytelników Wiara.pl może kojarzy... Teraz akurat o listach do siedmiu Kościołów. Uderzające, że często powtarzają się tam obietnice dawane ZWYCIĘZCOM. W zawodach, w walce – trudno powiedzieć, ale zwycięzcom. I myślę, że to jest powód, dla którego Bóg dopuszcza, by było ciężko. Życie tu, na ziemi, to zawody, to walka. Chodzi o to, by, jak pisał św. Jakub w swoim nowotestamentalnym liście „zachować siebie samego nieskażonym wpływami świata”. By między innymi nie ulegać będącemu wyrazem pogardy dla człowieka kłamstwu.  A jeśli tak, to kiedyś ten czas próby się skończy. I świat przestanie stać na głowie. Trzeba tylko wytrwałości, trzeba tylko to przeczekać. Choćby do śmierci...

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8
9 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 1
5°C Środa
dzień
5°C Środa
wieczór
5°C Czwartek
noc
4°C Czwartek
rano
wiecej »