W niektórych środowiskach dochodziło do 65 procent tajnych współpracowników. Gdy ta prawda wychodzi na jaw, wszyscy protestują. Powstaje pytanie: dlaczego nikt nie protestował jak poniewierano Kościołem? - pisze ks. Robert Nęcek w artykule opublikowanym w Dzienniku.
W tekście, którego Autor jest rzecznikiem prasowy Archidiecezji Krakowskiej i adiunktem Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, czytamy: Sprawa lustracji odżywa na nowo przy okazji czyszczenia teczek środowisk polskiej nauki! Rzecz w tym, że nie powraca już jednak z takim medialnym krzykiem jak przy „obróbce” Kościoła katolickiego. Oficerowie SB, płacąc za donos, płacili za niemoralność. U podstaw lustracji znajduje się potrzeba odbudowania zaufania społecznego, które zostało zniszczone przez fakt współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Chodzi o to, że głównym wyrazem współpracy – jak czytamy w „Memoriale Episkopatu Polski w sprawie współpracy niektórych duchownych z organami bezpieczeństwa w Polsce w latach 1944-1989” – było donosicielstwo polegające na przekazywaniu informacji potrzebnych wrogom narodu, aby zniewolić i zniszczyć niewygodnych ludzi i całe środowiska. W tym samym duchu ks. Józef Tischner przypomniał w „Etyce solidarności”, że donos – jako forma zdrady – jest głównym grzechem przeciwko solidarności sumień. Oto w tym kontekście pojawiło się przed trzema laty na forum lustracyjnym zagadnienie duchowieństwa katolickiego w Polsce. Warto przypomnieć, że Kościół był w minionej epoce jedynym miejscem i oazą wolności. Ludzie gromadzący się w parafiach czuli się wolnymi. Taki stan rzeczy powodował, że duchowni jako grupa społeczna czy zawodowa byli poddawani bardzo intensywnym działaniom operacyjnym. Wobec wyjątkowo nasilonej inwigilacji duchowieństwo przez cały okres PRL-u w zdecydowanej większości zdało egzamin. Jak podkreślił szef krakowskiego IPN Marek Lasota tylko niewielki procent księży uwikłało się w jakąś formę współpracy. Z punktu widzenia Archidiecezji Krakowskiej problem należało podjąć i podjęto. Oczywiście wielu było wówczas nauczycieli i pouczających. Zdecydowana większość wolała milczeć przyjmując postawę kibica. Mało kto wówczas, cokolwiek dobrego powiedział o Kościele. Krzyczano jedynie, że archidiecezja chce wszystko zamieść pod dywan. Niemal każdego dnia media prześcigały się w mocnych komentarzach. Kościół dał się mielić, a wszyscy mówili, że tak ma być, gdyż chodzi o prawdę. Okazało się, że powołana przez kard. Stanisława Dziwisza komisja „Pamięć i troska” wypracowała zasady oceny moralnej faktu współpracy z SB, a zespołowi historyków Papieskiej Akademii Teologicznej we współpracy z IPN metropolita zlecił naukowe badania, które regularnie są publikowane. Ostatnio ukazał się trzeci tom studiów i materiałów archiwum IPN. Kościół krakowski potraktował sprawę poważnie, gdyż chodziło o prawdę, ale czy innym rzeczywiście o prawdę chodziło?
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.