Prezydent Urugwaju zawetował 13 listopada proaborcyjną ustawę o tzw. zdrowiu seksualnym i rozrodczym, zatwierdzoną przez izbę wyższą parlamentu. Tabaré Ramón Vázquez, który jest z zawodu lekarzem, już od kilku miesięcy zapowiadał taki krok. Ten socjalistyczny polityk znany jest jako przeciwnik aborcji.
Weto podpisali również ministrowie zdrowia, lewicowy polityk María Julia Muñoz i spraw wewnętrznych, centrolewicowy chrześcijański demokrata Hector Lescano. Jak podkreślają obserwatorzy, szef państwa miał 10 dni na zawetowanie ustawy, ale nie czekał z tym nawet dwóch dni, i to pomimo szerokiego poparcia dla wspomnianego projektu prawodawczego w koalicji rządowej. Zastrzeżenia zgłoszone przez prezydenta Urugwaju obejmują trzy spośród czterech rozdziałów projektowanej ustawy. Chodzi m.in. o artykuł zezwalający każdej kobiecie na decyzję o przerwaniu ciąży w ciągu pierwszych 12 tygodni. Miałoby do tego wystarczyć powołanie się na względy ekonomiczne, socjalne czy rodzinne. W praktyce oznaczałoby to aborcję na każde żądanie. Prezydenckie weto parlament Urugwaju mógłby odrzucić jedynie większością kwalifikowaną co najmniej 60 proc. Wiadomo jednak, że taką liczbą głosów zwolennicy aborcji tam nie dysponują.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.