Mimo zgody przywódcy rebeliantów Laurenta Nkundy na zawieszenie broni we wschodniej części Demokratycznej Republiki Konga doszło do krwawych starć między siłami rządowymi a buntownikami. - donosi Nasz Dziennik.
- Fakt, iż siły rządowe nie są w stanie przestrzegać zawieszenia broni, jest godny pożałowania - skomentował ten fakt rzecznik prasowy sił ONZ pułkownik Jean-Paul Dietrich. Do walk doszło 125 km na północ od Gomy, stolicy prowincji Północnego Kiwu. - relacjonuje Nasz Dziennik. - Rzecznik rebeliantów poinformował, że siły Nkundy zepchnęły wojska rządowe do Vitshumbi. W wyniku walk w Kongo dach nad głową straciło około 250 tysięcy osób. W piątek pracownikom ONZ - po raz pierwszy od wielu tygodni - udało się dostarczyć kukurydzę i soczewicę 50 tysiącom głodujących, przebywających w Rutshuru (na północy od Gomy). - pisze gazeta.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.