Reklama

Odzyskać spojrzenie na człowieka

O uporczywej terapii, zapłodnieniu in vitro, komórkach macierzystych i hybrydach ludzko-zwierzęcych, w kontekście regulacji prawnych dotyczących bioetyki oraz nauczania Kościoła w tej dziedzinie, Radio Watykańskie rozmawia z ks. prof. Andrzejem Szostkiem, kierownikiem Katedry Etyki KUL.

Reklama

- Wśród kwestii bioetycznych, dość żywo w Polsce dyskutowanych, jest również sprawa zapłodnienia in vitro. Małżeństwa nie mogą mieć dzieci, a okazuje się, że medycznie jest to możliwe. Rząd proponuje nawet refundacje tego typu techniki. Wydawałoby się, że tu proponuje się dobro, a Kościół się temu opiera. Dlaczego? Doprecyzujmy, co w tej metodzie jest wyraźnie złe, a czego się nie da ściśle określić. Ks. prof. A. Szostek MIC: Z dwóch powodów zapłodnienie in vitro uznaje się za moralnie niedopuszczalne. Kościół mówił już o tym w dokumencie Donum vitae, podtrzymywanym potem zarówno przez Jana Pawla II, jak przez obecnego Papieża. Pierwszy powód, żeby tak bardzo prosto powiedzieć, wiąże się z piątym przykazaniem: „Nie zabijaj!”. Przy dzisiejszym poziomie techniki mnoży się zarodki ludzkie, z których tylko niewielki procent zostaje „użyty”, jeśli tak wolno brzydko powiedzieć, do zapłodnienia in vitro, a reszta bądź od razu jest uśmiercana, bądź nie bardzo wiadomo, „co z tym fantem zrobić” w bankach, gdzie się te zarodki przechowuje. Każe to z całą powagą postawić problem godności ludzkiego życia od poczęcia, a nie dopiero od narodzenia. Z obecnym stanem techniki in vitro wiąże się w wielu przypadkach zagrożenie ludzkiego życia. Ktoś może powiedzieć, że w przyszłości pewnie będzie lepiej. Być może. Ale kto powiedział, że dzisiejsze zarodki ludzkie to mają być ofiary postępu technicznego, który być może w przyszłości, której nikt nie jest w stanie zagwarantować, pozwolą tego rodzaju problemu uniknąć? W tej chwili w wielu krajach istnieje problem tego typu banków zarodków ludzkich, z których – jak powtarzam – użytych do tzw. zapłodnienia in vitro może być tylko niewielki procent. Zresztą nikt nie wie, co tu zrobić. A są to istoty ludzkie, które żyją i które mają prawo do ochrony. Zostały one w taki sposób, że tak powiem, „wyprodukowane” i teraz stanowią problem, z którym nie wiadomo, jak sobie poradzić. Drugi powód, dla którego Kościół jest przeciwny zapłodnieniu in vitro, wiąże się z szóstym przykazaniem. Mianowicie, o ile szóste przykazanie obejmuje zakaz cudzołóstwa, to jakoś symbolizuje całą problematykę relacji małżonków w stosunku do siebie jako przyszłych rodziców i jako tych, którzy stają się rodzicami wtedy, kiedy zostaje poczęte dziecko. Ten argument jest dla wielu współczesnych trudniejszy do przedstawienia, ale tak właśnie uczy Kościół, że człowiek, uczyniony na obraz i podobieństwo Boga, który jest miłością, został też wezwany do tego, aby owocem tej miłości było dziecko. Najpierw jest ono nadal dzieckiem samego Boga, ale jest także dzieckiem obojga rodziców – i to jako istota duchowo-cielesna, którą jest człowiek. Dziecko staje się owocem duchowo-cielesnej miłości obojga rodziców. Z tego punktu widzenia akt małżeński zdaniem Kościoła ma kluczowe znaczenie dla całego tego procesu. Proszę zauważyć, że oddzielanie seksu od potomstwa dokonuje się w dwóch kierunkach. Z jednej strony jest to nacisk, aby były zaaprobowane środki antykoncepcyjne, które pozwolą dokonywać aktu seksualnego bez „zagrożenia” potomstwem. Z drugiej strony, tam gdzie skutkiem aktu małżeńskiego nie może być potomstwa, mówi się: „Trudno, niech to będzie zatem potomstwo poza aktem małżeńskim”. W obu tych przypadkach próbuje się oddzielić akt małżeński, który jest aktem duchowo-cielesnym obojga małżonków, od potomstwa. Jest to trudniejszy argument, bo rodzice deklarują sobie nawzajem miłość, niemniej jednak dziecko nie zostaje wtedy „powołane do życia” przez akt wzajemnej miłości, ale przez różne techniczne zabiegi, przez zapłodnienie in vitro. Kościół przypomina w tym miejscu, że jest wiele dzieci, które są zapomniane, opuszczone, które zapełniają domy dziecka. Zostały spłodzone przez nieodpowiedzialnych często rodziców i domagają się opieki, a jakoś się o nich nie pamięta. Niewątpliwie bolesna jest sytuacja małżeństwa, które jest bezpłodne. To wymaga leczenia. Kościół nigdy nie występował przeciwko samemu procesowi leczenia, ale jest coś bolesnego w tym, że tutaj chce się koniecznie doprowadzić do posiadania dziecka, tak silnie koncentrując się na biologii. Człowiek chce, by miało ono jego elementy biologiczne, a nie pamięta o tych dzieciach, które są pozostawione same sobie bez własnej winy i względem których nikt jakichś życzliwych zabiegów opiekuńczych nie podejmuje.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
7°C Wtorek
dzień
8°C Wtorek
wieczór
6°C Środa
noc
4°C Środa
rano
wiecej »

Reklama